czwartek, 24 lipca 2014

UWAGA!

Zawieszam bloga na czas nie określony! 
Z góry przepraszam, ale mam wiele problemów i na razie nie mogę pisać, ale obiecuję wam aniołki, że wrócę do jego pisania.


PS. Przepraszam i mam nadzieję, że wybaczycie...


Na zawsze wasza siostra..

środa, 16 lipca 2014

Rozdział 16



Stanęłam przed samochodem ciągle mając łzy w oczach. Nie mogłam uwierzyć jak Harry mógł mnie uderzyć.
 - Co tak do cholery stoisz? Właź. - krzyknął w moją stronę. 
- N..nie nie wejdę. Wracam do siebie. - spojrzałam na niego. Widziałam jak zaciska ręce w pięść.
 - Chyba się przesłyszałem. Co ty powiedziałaś?
 - Powiedziałam że wracam do siebie. - powiedziałam śmiało. 
- Nie wrócisz do siebie. Teraz tu jest twój dom. I albo wchodzisz z własnej woli albo zaraz Cię sam tam wsadzę. - mówiąc to zaczął zmierzać w moim kierunku. Zaczęłam się go bać. Po chwili stał już obok mnie.
 - To jak wchodzisz czy ja mam Cię wnieść.? - nie odpowiedziałam mu tylko spojrzałam w dół na swoje buty. Chwilkę potem poczułam jak Styles mnie podnosi kierując się w stronę domu. 
- Postaw mnie na ziemi! - zaczęłam krzyczeć ale to nie robiło na nim wrażenia. Postawił mnie dopiero jak przekroczyliśmy próg domu. Od razu pobiegłam do łazienki zamykając się w niej. Słyszałam jak Harry biegł za mną. 
- Jess wyjdź z tego kibla. 
- Nie ! Nie będę siedziała z damskim bokserem. J.. ja się po prostu Ciebie boje. - po tych słowach zaczęłam bardzo głośno i mocno płakać. 
- b.. boisz się mnie ? - słyszałam , że jego głos się załamuje. 
- tak boje. Cholernie się Ciebie boję. - nie mogłam już wytrzymać. 
- ja... ja nie chciałam żebyś się mnie bała.. Nie chciałem też Cię uderzyć. To samo tak wyszło. Przepraszam. - myślisz że jakieś głupie przepraszam coś da? Jeśli tak myślisz to sie strasznie mylisz. Ja.. ja nie mogę z tobą być Hazz. Nie mogę byc z osobą której się boję. . - po tych słowach wyszłam z toalety. Harry ciągle na mnie patrzał. Łzy leciały z jego oczu.
 - Harry ja wracam do siebie. Nie przychodź do mnie i nie dzwoń. Chcę zakończyć ten rozdział.- Mówiąc to zaczęłam kierować się w stronę drzwi.
Harry już nie szedł za mną. Szybko opuściłam próg jego dom, a sama udałam się do swojego. Kochałam Harry'ego ale nie chciałam być z kimś kto mnie bije i mi nie ufa.

 * Oczami Harry'ego *

 Nie! Nie! Nie! Jestem pojebany! Jak mogłem to zrobić. W jedną noc dostałem szansę i ją straciłem. Jess mi zaufała, a ja po prostu to zniszczyłem. Jestem do dupy. Zamiast biec za nią teraz to się użalam. Tyle czasu o nią walczyłem, a teraz wszystko zniknęło. 

* 3 dni później Oczami Jess *

 6 rano. Budzik jak zawsze o tej porze każe mi wstać. Przecieram dłonią twarz. Kolejne nieprzespana twarz, za mną. Wszystko o tej porze budzi się do życia, oprócz mnie. Promienie słońca wpadają do pokoju. Jest cisza, która tak przeraźliwie mnie wykańcza. Sufit wydaje się być w tym momencie, moim najlepszym przyjacielem. Zwlekłam się z lóżka i udałam się do łazienki. Wzięłam prysznic. Po wykonaniu wszystkich potrzebnych czynności, ubrałam się w to:
coś na wczesną jesień ;)


. Nie jedząc śniadania wyszłam z domu i poszłam do pracy. Lepiej wcześniej niż, tak jak ostatnio zawsze się spóźniłam. Po 15 minutach
przekroczyłam próg budynku mojej pracy. W pomieszczeniu zobaczyłam rozmawiającego mojego szefa z jakąś młodą dziewczyną. 
- Dzień Dobry! - powiedziałam głośnym tonem, przerywając im rozmowę.
 - Dobrze, że jesteś. To jest Monic Parker i jest tu na okres próbny. Jeśli dobrze się sprawdzi będzie tutaj pracowała. - co za człowiek, nawet nie ma kultury się ze mną przywitać. Ani dzień dobry, ani pocałuj mnie w dupę. Ku*wa Jess ogarnij się! 
- Dzień Dobry Monic jestem. - dziewczyna podała mi rękę za przywitanie. Była mniej więcej tego samego wzrostu co ja i podobnego wieku co ja. Wyglądała na sympatyczną, taka też była. 
- Dzień Dobry, Jessica jestem, dla przyjaciół Jess. - z tymi słowami uścisnęłam jej dłoń. 
- Dobra dziewczyny ja muszę iść, a wy się poznajcie lepiej. - z tymi słowami pomieszczenie opuścił mój szef, znaczy nasz szef. 

* Oczami Zayn'a * 

Dawno nie widziałem Harry'ego i nie wiedziałem gdzie może on być, dlatego przyszedłem do jego domu. Dzwoniłem, ale nie otwierał. Na szczęście drzwi były otwarte co wykorzystałem. W środku nie widziałem nigdzie Harry'ego. Postanowiłem, że pójdę do salonu. Tam był. Leżał na podłodze. Był całkowicie najebany. Palił coś i pił wódkę. Bełkotał coś, dlatego Podszedłem bliżej i ukucnąłem przy nim.
 - Co ty do cholery robisz? - spytałem się go i wyrwałem mu z rąk wódkę. 
- Zostawiła mnie. - nie rozumiałem do kona o co mu chodzi. Chwila! No tak Lou mówił mi, że Harry cały czas pije nie chce z nikim rozmawiać. Jak mogłem o tym zapomnieć. Domyślaliśmy się o co chodzi.
 - To co ty tu robisz? - spytałem się go. 
- Nie rozumiem. - Znów zaczął coś bełkotać.
 - Walcz o nią.
 - I tak mi nie wybaczy. - powiedział zapalając trzy papierosy.
 - Gdyby ci na niej zależało nie byłoby cię tu. - dotarłem. 
- Dobra weź idź. Zostaw mnie i nie przychodź. - powiedział i znów zaczął pić wódkę. 
- Dobra jak chcesz - powiedziałem. Hazz jest dla mnie jak brat. Pomogę mu czy tego chce czy nie. Wiem, że jego godność mu ta to nie pozwala, ale ja i tak zrobię to co uważam za słuszne. 

* Oczami Jess *

 Właśnie obsługiwałam klijentke kiedy mój telefon zaczął dzwonić. Kiedy zobaczyłam, że to Zayn odrzuciłam połączenie. Niestety na tym się nie skończyło. Zadzwonił jeszcze raz. Dla świętego spokoju postanowiłam odebrać.
- Monic obsłużysz panią? Ja muszę odebrać ważny telefon. - skłamałam 
- Pewnie. - powiedziała dziewczyna i podeszła do starszej pani.
 - Dziękuję. - odpowiedziałam i szybko poszłam na zaplecze odebrać telefon.
 J: Halo. - zaczęłam rozmowę.
 Z: Jess musimy porozmawiać. 
J: Przecież rozmawiamy. - powiedziałam ironicznie. 
Z: Ale w parku to ważne.
 J: Dobra przyjdę po pracy. 
Z: Nie! Teraz masz przyjść. 
J: To takie ważne?
 Z: I to jak. 
J: Dobra do zobaczenia za 10 minut. Z tymi słowami zakończyłam rozmowę.I co mam zrobić? Przecież nie wyjdę od tak z pracy. Nagle do pomieszczenia weszła Monic. 
- Coś się stało? - zapytała.
 - Muszę wyjść teraz, a nie mogę. Nie mogę zostawić sklepu.
 - Przecież ja jestem. - odpowiedziała. - Niee nie mogę cię wykorzystywać. Niby co byś powiedział jakby szef przyszedł. - zapytałam. 
- Że się rozchorowałaś i poszłaś do lekarza. 
- Na prawdę? - nie mogłam uwierzyć, że chce to zrobić. 
- Pewnie idź. - dziewczyna poganiała mnie. 
- Dziękuję! - wykrzyknąłem. Zabrałam kurtkę i przytuliłam brunetkę. Szybko wybiegłam ze sklepu i skierowałam się w stronę parku w poszukiwaniu Zayn'a. Sama nie wiem czemu to robię. Ale coś w środku mówi mi, że muszę tam iść. Po nie długim czasie byłam w parku. Teraz musiałam znaleźć czarnowłosego. Jest! Krzyknęłam w myślach. 
- Hej Zayn. Już jestem. - powiedziałam, a chłopak przytulił mnie na powitanie.
 - Mamy problem. - chłopak usiadł na ławce. 
- My mamy problem? - zapytałam lekko poirytowana. 
- Choć przejdźmy się to ci opowiem.
 - No ok. - odpowiedziałam i ruszyliśmy w głąb parku. 
- Ale czekaj powiedz mi, że nie chodzi o Harry'ego. - spytałam mając nadzieję, że nie chodzi o niego. 
- Właśnie o Harry'ego. 
- Nie! Daj mi spokój. Nie chcę o nim rozmawiać. - powiedziałam.
 - Ale on cię potrzebuje.
- Ale ja nie! - Krzyknęłam mając łzy w oczach. - Ty go nadal kochasz. - powiedział patrząc na mnie. - Haha nie. - powiedziałam z lekką drwiną.
- Jeżeli ktoś był dla ciebie ważny, nie zapomnisz go. I nie ważne ile bólu ci sprawił, serce nigdy go nie odda. - na jego słowa uśmiechnęłam się co odwzajemnił. Zayn ma rację kocham go, ale nie mogę z nim być. 
- A o co dokładnie chodzi? Co on zrobił? - zapytałam.
 - Harry ledwo, żyje cały czas pije i pali. Zamkną się w sobie. On się niszczy. - słuchałam wyraźnie wszystkiego co mówił. 
- Ale co ja mam zrobić. - zapytałam 
- Idź do niego. Porozmawiajcie.
 - A jest o czym? - nie wiedziałam czy mam tam iść boję się go, a jest jeszcze pijany. Nie wiem co mi zrobi. - Jess uwierz mi jest. - nie wiem czemu, ale nie wierzyłam że Harry by pił z mojego powodu. 
- To jak? Idziesz? - spytał 
- No dobra.
 - Zawiozę cię. - podziękowałam mu i poszliśmy do jego samochodu. 

***

 Po 15 minutach byliśmy już na miejscu. Poprosiłam Zayn'a, żeby tylko mnie przywiózł i sobie pojechał. Tak też chyba zrobił. Właśnie stałam pod drzwiami i modliłam się żeby go tam nie było, ale to nierealne. Był tam na 100%
Delikatnie uderzyłam kilka razy pięścią w drzwi czekając aż Harry mi otworzy. Nie doczekałam się. Postanowiłam wejść bez jego zgody.
 - Harry jesteś tu? - spytałam stojąc na przedpokoju. Nie usłyszałam jego odpowiedzi więc weszłam w głąb domu. Salon wyglądał jak by przeszło przez niego tornado. Rozejrzałam się ale Hazzy nie było w salonie. Postanowiłam zobaczyć w kuchni. Był tam. Spał na kuchennej podłodze otoczony butelkami wódki i pudełkami od papierosów. 
- O mój boże. - tylko tyle dałam radę z siebie wykrztusić. Gdy tak na niego patrzałam to miałam łzy w oczach. Nie chciałam żeby spał na podłodze bo się przeziębi. Postanowiłam go obudzić. 
- Harry wstawaj! Nie leż na tej podłodze. - mówiąc to lekko szturchnęłam go za ramię. 

*Oczami Harry'ego*

 Spokojnie sobie spałem do czasu aż poczułem że ktoś szturcha moje ramie. Poznałem ten dotyk. To była ona. Moja ukochana Jessica. 
- Jess? Czy to ty? - spytałem z niedowierzaniem. 
- Tak ja. Wstań z tej podłogi bo się przeziębisz.- nie mogłem uwierzyć , że do mnie przyszła. 
- Dobrze już wstaję. - odpowiedziałem po czym ledwo co wstałem. Alkohol jeszcze miałem we krwi. 
- Chodź na kanapę- uwielbiam jej głos.
 - Dobrze - powiedziałem i posłusznie usiadłem na kanapie. Jessica usiadła koło mnie patrząc na swoje buty. - Jess wróciłaś do mnie? - spytałem z nutką nadziei.
 - Harry ja... ja przyszłam tylko na chwilę. Zayn mnie poprosił. Słyszałam , że się staczasz. 
- Czyli przyszłaś tylko dlatego bo Zayn Cię poprosił? Nie dlatego , że mnie kochasz? - no nie znowu się popłakałem.
 - Hazz... to nie jest tak. Kocham Cię całym sercem , ale nie mogę być z chłopakiem którego się boję. Tamtego dnia gdy mnie uderzyłeś , zawalił mi się świat. Dałam Ci szansę a ty ją zmarnowałeś. - Jess miała rację. 
- Wiem ... Przepraszam. Jestem totalnym debilem. Ale proszę Cię daj mi ostatnią szanse. Nie zmarnuję tego kochanie. Nigdy nie podniosę na Ciebie ręki. I... i nie będę taki nachalny jeżeli chodzi o seks. - mam nadzieje że da mi szanse. 
- Nie wiem Harry. Muszę to przemyśleć. Daj mi czas. 
- Dobrze dam Ci go tyle ile chcesz. - powiedziałem jej po czym objąłem ramieniem.
 - Hazz muszę już iść. - Dobrze.. Tylko obiecaj mi że wszystko przemyślisz. 
- Obiecuję. - odpowiedziała i wyszła z mojego (naszego) mieszkania.


CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ 
O to jest 16 rozdział. Dodawany był on na szybko i przepraszam wszystkie błędy językowe.
Mam nadzieję, że wam się podoba bo z Zuzią się postarałyśmy ♥
15 kom = next

czwartek, 10 lipca 2014

Rozdział 15

***

 W samochodzie panowała cisza. Cisza, której żadne z nas nie chciało przerwać. Nie chcieliśmy psuć tak dobrego nastroju. Od czasu, do czasu kątem oka widziałam jak Harry się na mnie patrzył. W jego oczach było namalowane pożądanie. Czułam jak jego wzrok mnie wypalał. Z jednej strony było to śmieszne, ale z drugiej chciałam żebyśmy dotarli już do domu Harry'ego. Chłopak przyspieszył. Nie wiedziałam dla czego. Trochę się wystraszyłam.
 - Harry zwolnij. - nic, zero reakcji. Spojrzałam się na niego. Jego ręce były zaciśnięte na kierownicy
Żadna komenda wydawana z moich ust nie docierała do Harry'ego. Z każdą sekundą chłopak zwiększał prędkość o 5 km/h. W końcu jego średnia prędkość to 180 km/h. W głębi duszy myślałam ,,nie, nie przezyjemy tego", coraz bardziej się stresowalam. Przyzegnalam się i prosiłam boga o jeszcze trochę lat życia, przecież byłam jeszcze taka młoda, a moje życie miało by się skończyć? O nieee... i na pewno nie przez Harry'ego. Chwyciłam jego rękę i usilnie ciągnęłam w swoją stronę.
 - Harry przestaną, bo nas zabijesz! Harry!!! Niestety do Styles'a mówi się jak do ściany, nic do niego nie dociera. 
- Harry kurwa! Przestań! Ty jesteś jakiś pojebany! Co Ty robisz?! Przestań rozumiesz?! Noga chłopaka która spoczywała na pedale gazu, stała się cięższa, a przez to prędkość przyspieszyła. Chłopak spojrzal się na mnie, nie spoglądając na drogę. W momencie gdy chłopak zajmował się oglądając mnie, ja spojrzałam na drogę, prosto w naszą stronę jechał pędzący tir.
 - Harry....!!! Wykrzyknęłam zachrypniętym głosem. Chłopak automatycznie spojrzał ba drogę i jednym ruchem wcisnął hamulec i zjechał na drugi pas ruchu, unikając przy tym wypadkowi. Harry nieźle się wystraszył i zatrzymał auto. W czasie gdy starał się ochłonąć, ja odpielam pasy i pokazałam do Harry'ego, że ma coś nie tak z głową i wysiadlam z auta. Chłopak zrobił to samo co ja i zaczął za mną biec. Gdy już mnie dopadł, chwycił za ramiona i bardzo bolacym ruchem odwrócił mnie w jego stronę. Nie pytając mnie o zdanie i nie przepraszajac za sytuację która miała przed chwilą miejsce, wziął i zaczął mnie całować mimo mej woli. Niestety nie skończyło się to tylko na pocalunkach, lecz także i na tym, że zostałam sama ja i Harry w pustym lesie cali nadzy. Starałam się w delikatny sposób oderwać się od Harry'ego, lecz jego uścisk był zbyt mocny.
 - Harry, nie przestań, proszę. Nie chce tego. Niestety chłopak mnie zignorował i przeniósł się ze swoimi pocałunkami na moją szyję.
Odepchnęłam go od siebie i zaczęłam uciekać. Szybko zdjęłam buty i biegłam na boso, gdyż nie łatwo było by mi biegać na wysokich obcasach. Na sobie miałam tylko sukienkę, a na dworze jak na jesień było chłodno. Ale w tym momencie nie obchodziło mnie to. Chciałam zgubić Harry'ego. Słyszałam jak mnie wołał. Po głosie mogłam rozpoznać, że był na maksa wkurwiony. Ale skoro on robi mi na złość i mi nie odpowiada to ja też. Dobra ok, mogę zrozumieć mniej więcej jego zachowanie. Wypił i coś na pewno zapalił. Rozumiem, ale Kiedy zaczął mnie ignorować to myślałam, że tam wybuchnę. Mniejsza o to teraz mam większe problemy. Jestem ma jakimś odludziu i zero żywej duszy.mogę się założyć, że było grubo po drugiej, a ja nawet nie wiem gdzie jestem. W oczy rzucił mi się jakiś dom. Światła się paliły więc raczej ktoś musi tam być. Skierowałam się w jego stronę. Kiedy stałam już pod drzwiami nie pewnie zapukałam do drzwi. Nagle usłyszałam zbliżające się kroki, po czym dźwięk klamki i drzwi się otworzyły. W progu stanął młody chłopak chyba w moim wieku, dobrze zbudowany. 
- Przepraszam bardzo wie może Pan jak wyjść stąd na główną drogę? - zapytałam.
 - Jaki Pan, jestem Draco i tak wiem jak się stąd wydostać, ale jest ciemna więc musisz zostać tu. - chłopak uśmiechnął się, a w jego policzkach zobaczyłam dwa dołeczki. Dokładnie takie jak Harry. 
- Ale to nie będzie dla ciebie problem?
 - Nie. Wchodź bo jest zimno.
 - Chłopak zaprosiłem mnie do środka. Dom nie był super duży, ale przytulny i ładny.
- No to jak mój tajemniczy gość ma na imię.? - zapytał się
 - Jessic, ale przyjaciele i znajomi mówią na mnie Jess, więc dla ciebie też Jess. - uśmiechnęłam się do chłopaka, a on to odwzajemnił. 
- A mogę jeszcze jedno wiedzieć.? - przytaknęłam na tak
.- Dlaczego przyszłaś akurat do mnie i to jeszcze zdyszana i w ogóle.? Wiesz jeśli nie chcesz mówić to nie musisz. - posłał mi słaby uśmiech, czemu niby nie miała bym powiedzieć mu, dlaczego znalazłam się u niego.
 - Więc byłam sobie na imprezie, i wracałam z niej i takie tam, gdy nagle jakiś chłopak zaczął do mnie podchodzić, dobierać się do mnie. Nie wytrzymałam tego i uciekałam, uciekałam od tego ile się da, jak to mawia mój tata ile fabryka dała. - odparłam 
- Aaa .. to dlatego ten chłopak krzyczał za tobą i coś tam jeszcze mamrotał. 
 - No wiesz, poszła bym już do domu, ale boje się że on znów mnie dorwie i będzie chciał się do mnie dobierać. Jest chyba jakoś nie wyżyty seksualnie. - Momentalnie po moim policzku popłynęła łza, nie wiem czemu, nie wiem też z jakiej paki przejmowałam się Harry'm.
 - Jaki ze mnie właściciel.. przepraszam bardzo .. Chcesz coś do picia.? Kawa, herbata.? - Draco zerwał się i stał teraz nad mną. 
- Wiesz jest późno i na kawę ta na pewno, a herbaty to tak za bardzo nie pijam, ale jak masz kakałko to ja poproszę kakałko. - Chłopak chwilę się zamyślił ale na jeego twarzy widniał uśmiech od ucha do ucha.
 - Ja Draco, nie miał bym mieć kakałka.? Pzecież ja to piję codziennie na śniadanie i na kolację. - Chłopak umknął mi do kuchni, a ja zostałam sama w salonie. Podeszłam do komody na, której znajdowały się zdjęcia... jak się nie mylę to jego rodziców i jego samego jak był małym brzdącem. Na samą myśl uśmiechnęłam się. Zaraz koło mnie znalazł się Draco z dwoma kubkami kakałka.
 - To są moi rodzice, moja siostra i ja. - Draco patrząc na zdjęcia posmutniał. 
- Wiesz , strasznie mi ich brakuje i to cholernie.
- Jak się mogę domyślić nie żyją. - .... - milczałam 
- Zginęli rok temu w wypadku samochodowym, moja siostra miała wtedy 16 lat. - Jedna samotna łza Draco spadła na podłogę, więc żeby go pocieszyć odstawiłam kubek na komodę i przytuliłam się do jego.
 - Nie martw się, wszystko będzie dobrze. - powiedziałam po czym przytuliłam się mocniej do Draca. Nagle z jego ogrodu dobiegł jakiś hałas.
Oderwałam się od chłopaka po czym spojrzałam na niego z przerażeniem.
 - Weź kubek i idź na górę do sypialni. Jak wejdziesz na górę skręć w lewo i pierwsze drzwi po prawo. - powiedział i podszedł do drzwi.
 - Ale… - nie zdarzyłam nic powiedzieć, gdyż Draco podał mi kubek z kakaem i skierował w stronę schodów. Wykonałam to co mi kazał i po niedługiej chwili, byłam już w sypialni. Cały czas miałam mętlik w głowie i nie wiedziałam o co chodzi. Moje zamyślenia przetrwały hałasy z dołu. Usiadłam na łóżku cała roztrzęsiona. Po chwili krzyki uciechły. Była cisza do czasu… usłyszałam kroki Ktoś wchodził do każdego pomieszczenia i trzaskał drzwiami. Zamarłam, moje serce zaczęło bić szybciej. Kroki były bliżej i bliżej. Wstałam z miejsca. W końcu. Drzwi się otworzyły. Zobaczyłam w nich Harry'ego. Wiedziałam, że nie obejdzie się bez krzyków. Był zły... nie to źle określenie, był wściekły. Zrobiłam kilka kroków do tyłu.
 - Ooo widzę, że tak się bawimy. Lubisz zabawę w chowanego!? - zbliżał się, a ja się cofałam.
 - Słyszałaś?! Pytałem się C.ZY. L.U.B.I.S.Z. T.Ą. Z.A.B.A.W.Ę!? - ostatnie słowa bardzo dokładnie podkreślał. Myślałam, że za chwilę wybuchnie.
 - N...nie - odpowiedziałam prawie nie słyszalnie, ale niestety usłyszał to. 
- To my już się w domu zabawy! - był zły, wręcz się z niego gotowało.
 - I co pieprzyłaś się z nim? Dobrze ci było!? - zaczął na mnie krzyczeć nie znałam go z tej strony. Bałam się go. 
- Co o czym mówisz? - spytałam się.
 - No chyba nie powiesz mi, że z nim nie spałaś!? - cały czas krzyczał. 
- Nie spałam z nim! Nie jestem taka jak ty! - byłam podirytowana i jednocześnie załamana.
 - Kłamiesz! - w tym momencie zrobił coś czego bym się nigdy nie spodziewała. Uderzył mnie w twarz. Po moich policzkach spłynęła słona łza, a za nią kolejne i kolejne. Złapał mnie i wziął mnie na swoje plecy za rzucając jak jakąś szmatę. Krzyczałam, żeby mnie póścił, ale on nie reagował. Zszedł po schodach, a na ziemi zobaczyłam leżącego Draco z rozwaloną głową!
 - Co ty mu mu zrobiłeś?! - wykrzyczałam waląc Harry'ego pięściami w plecy. 
- Na twoje nieszczęście żyje.- warknął Szybko opuściliśmy dom. Harry prawie, że wrzucił mnie do samochodu, a sam zajął miejsce kierowcy. 
- Szybko ci zawrócił w głowie. Myślałem, że jesteś inna. a ty. - I znów to samo. Znów przyspieszał.
 - Ile razy mam ci mówić, że ja cię nie zdradziłam. - powiedziałam, przez łzy. W jego odpowiedzi usłyszałam '' Taa jasne". Dlatego mi nie wierzy? Odwróciłam głowę w stronę okna i wbiłam wzrok w drzewa które mijaliśmy. Znów ta cholerna cisza. Po nie długim czasie dojechaliśmy. Harry wyparował z samochodu czaskając drzwiami. Powolnym krokiem sama z niego wysiadłam.


CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ ♥
Hej misiaczki przepraszam za tak długą przerwę, ale nie miałam zbytnio czasu i nie wiem czy rozdział wam się podobał więc będą się dla mnie liczyły wasze komentarze liczę na was ♥
25 kom  = next