czwartek, 24 lipca 2014

UWAGA!

Zawieszam bloga na czas nie określony! 
Z góry przepraszam, ale mam wiele problemów i na razie nie mogę pisać, ale obiecuję wam aniołki, że wrócę do jego pisania.


PS. Przepraszam i mam nadzieję, że wybaczycie...


Na zawsze wasza siostra..

środa, 16 lipca 2014

Rozdział 16



Stanęłam przed samochodem ciągle mając łzy w oczach. Nie mogłam uwierzyć jak Harry mógł mnie uderzyć.
 - Co tak do cholery stoisz? Właź. - krzyknął w moją stronę. 
- N..nie nie wejdę. Wracam do siebie. - spojrzałam na niego. Widziałam jak zaciska ręce w pięść.
 - Chyba się przesłyszałem. Co ty powiedziałaś?
 - Powiedziałam że wracam do siebie. - powiedziałam śmiało. 
- Nie wrócisz do siebie. Teraz tu jest twój dom. I albo wchodzisz z własnej woli albo zaraz Cię sam tam wsadzę. - mówiąc to zaczął zmierzać w moim kierunku. Zaczęłam się go bać. Po chwili stał już obok mnie.
 - To jak wchodzisz czy ja mam Cię wnieść.? - nie odpowiedziałam mu tylko spojrzałam w dół na swoje buty. Chwilkę potem poczułam jak Styles mnie podnosi kierując się w stronę domu. 
- Postaw mnie na ziemi! - zaczęłam krzyczeć ale to nie robiło na nim wrażenia. Postawił mnie dopiero jak przekroczyliśmy próg domu. Od razu pobiegłam do łazienki zamykając się w niej. Słyszałam jak Harry biegł za mną. 
- Jess wyjdź z tego kibla. 
- Nie ! Nie będę siedziała z damskim bokserem. J.. ja się po prostu Ciebie boje. - po tych słowach zaczęłam bardzo głośno i mocno płakać. 
- b.. boisz się mnie ? - słyszałam , że jego głos się załamuje. 
- tak boje. Cholernie się Ciebie boję. - nie mogłam już wytrzymać. 
- ja... ja nie chciałam żebyś się mnie bała.. Nie chciałem też Cię uderzyć. To samo tak wyszło. Przepraszam. - myślisz że jakieś głupie przepraszam coś da? Jeśli tak myślisz to sie strasznie mylisz. Ja.. ja nie mogę z tobą być Hazz. Nie mogę byc z osobą której się boję. . - po tych słowach wyszłam z toalety. Harry ciągle na mnie patrzał. Łzy leciały z jego oczu.
 - Harry ja wracam do siebie. Nie przychodź do mnie i nie dzwoń. Chcę zakończyć ten rozdział.- Mówiąc to zaczęłam kierować się w stronę drzwi.
Harry już nie szedł za mną. Szybko opuściłam próg jego dom, a sama udałam się do swojego. Kochałam Harry'ego ale nie chciałam być z kimś kto mnie bije i mi nie ufa.

 * Oczami Harry'ego *

 Nie! Nie! Nie! Jestem pojebany! Jak mogłem to zrobić. W jedną noc dostałem szansę i ją straciłem. Jess mi zaufała, a ja po prostu to zniszczyłem. Jestem do dupy. Zamiast biec za nią teraz to się użalam. Tyle czasu o nią walczyłem, a teraz wszystko zniknęło. 

* 3 dni później Oczami Jess *

 6 rano. Budzik jak zawsze o tej porze każe mi wstać. Przecieram dłonią twarz. Kolejne nieprzespana twarz, za mną. Wszystko o tej porze budzi się do życia, oprócz mnie. Promienie słońca wpadają do pokoju. Jest cisza, która tak przeraźliwie mnie wykańcza. Sufit wydaje się być w tym momencie, moim najlepszym przyjacielem. Zwlekłam się z lóżka i udałam się do łazienki. Wzięłam prysznic. Po wykonaniu wszystkich potrzebnych czynności, ubrałam się w to:
coś na wczesną jesień ;)


. Nie jedząc śniadania wyszłam z domu i poszłam do pracy. Lepiej wcześniej niż, tak jak ostatnio zawsze się spóźniłam. Po 15 minutach
przekroczyłam próg budynku mojej pracy. W pomieszczeniu zobaczyłam rozmawiającego mojego szefa z jakąś młodą dziewczyną. 
- Dzień Dobry! - powiedziałam głośnym tonem, przerywając im rozmowę.
 - Dobrze, że jesteś. To jest Monic Parker i jest tu na okres próbny. Jeśli dobrze się sprawdzi będzie tutaj pracowała. - co za człowiek, nawet nie ma kultury się ze mną przywitać. Ani dzień dobry, ani pocałuj mnie w dupę. Ku*wa Jess ogarnij się! 
- Dzień Dobry Monic jestem. - dziewczyna podała mi rękę za przywitanie. Była mniej więcej tego samego wzrostu co ja i podobnego wieku co ja. Wyglądała na sympatyczną, taka też była. 
- Dzień Dobry, Jessica jestem, dla przyjaciół Jess. - z tymi słowami uścisnęłam jej dłoń. 
- Dobra dziewczyny ja muszę iść, a wy się poznajcie lepiej. - z tymi słowami pomieszczenie opuścił mój szef, znaczy nasz szef. 

* Oczami Zayn'a * 

Dawno nie widziałem Harry'ego i nie wiedziałem gdzie może on być, dlatego przyszedłem do jego domu. Dzwoniłem, ale nie otwierał. Na szczęście drzwi były otwarte co wykorzystałem. W środku nie widziałem nigdzie Harry'ego. Postanowiłem, że pójdę do salonu. Tam był. Leżał na podłodze. Był całkowicie najebany. Palił coś i pił wódkę. Bełkotał coś, dlatego Podszedłem bliżej i ukucnąłem przy nim.
 - Co ty do cholery robisz? - spytałem się go i wyrwałem mu z rąk wódkę. 
- Zostawiła mnie. - nie rozumiałem do kona o co mu chodzi. Chwila! No tak Lou mówił mi, że Harry cały czas pije nie chce z nikim rozmawiać. Jak mogłem o tym zapomnieć. Domyślaliśmy się o co chodzi.
 - To co ty tu robisz? - spytałem się go. 
- Nie rozumiem. - Znów zaczął coś bełkotać.
 - Walcz o nią.
 - I tak mi nie wybaczy. - powiedział zapalając trzy papierosy.
 - Gdyby ci na niej zależało nie byłoby cię tu. - dotarłem. 
- Dobra weź idź. Zostaw mnie i nie przychodź. - powiedział i znów zaczął pić wódkę. 
- Dobra jak chcesz - powiedziałem. Hazz jest dla mnie jak brat. Pomogę mu czy tego chce czy nie. Wiem, że jego godność mu ta to nie pozwala, ale ja i tak zrobię to co uważam za słuszne. 

* Oczami Jess *

 Właśnie obsługiwałam klijentke kiedy mój telefon zaczął dzwonić. Kiedy zobaczyłam, że to Zayn odrzuciłam połączenie. Niestety na tym się nie skończyło. Zadzwonił jeszcze raz. Dla świętego spokoju postanowiłam odebrać.
- Monic obsłużysz panią? Ja muszę odebrać ważny telefon. - skłamałam 
- Pewnie. - powiedziała dziewczyna i podeszła do starszej pani.
 - Dziękuję. - odpowiedziałam i szybko poszłam na zaplecze odebrać telefon.
 J: Halo. - zaczęłam rozmowę.
 Z: Jess musimy porozmawiać. 
J: Przecież rozmawiamy. - powiedziałam ironicznie. 
Z: Ale w parku to ważne.
 J: Dobra przyjdę po pracy. 
Z: Nie! Teraz masz przyjść. 
J: To takie ważne?
 Z: I to jak. 
J: Dobra do zobaczenia za 10 minut. Z tymi słowami zakończyłam rozmowę.I co mam zrobić? Przecież nie wyjdę od tak z pracy. Nagle do pomieszczenia weszła Monic. 
- Coś się stało? - zapytała.
 - Muszę wyjść teraz, a nie mogę. Nie mogę zostawić sklepu.
 - Przecież ja jestem. - odpowiedziała. - Niee nie mogę cię wykorzystywać. Niby co byś powiedział jakby szef przyszedł. - zapytałam. 
- Że się rozchorowałaś i poszłaś do lekarza. 
- Na prawdę? - nie mogłam uwierzyć, że chce to zrobić. 
- Pewnie idź. - dziewczyna poganiała mnie. 
- Dziękuję! - wykrzyknąłem. Zabrałam kurtkę i przytuliłam brunetkę. Szybko wybiegłam ze sklepu i skierowałam się w stronę parku w poszukiwaniu Zayn'a. Sama nie wiem czemu to robię. Ale coś w środku mówi mi, że muszę tam iść. Po nie długim czasie byłam w parku. Teraz musiałam znaleźć czarnowłosego. Jest! Krzyknęłam w myślach. 
- Hej Zayn. Już jestem. - powiedziałam, a chłopak przytulił mnie na powitanie.
 - Mamy problem. - chłopak usiadł na ławce. 
- My mamy problem? - zapytałam lekko poirytowana. 
- Choć przejdźmy się to ci opowiem.
 - No ok. - odpowiedziałam i ruszyliśmy w głąb parku. 
- Ale czekaj powiedz mi, że nie chodzi o Harry'ego. - spytałam mając nadzieję, że nie chodzi o niego. 
- Właśnie o Harry'ego. 
- Nie! Daj mi spokój. Nie chcę o nim rozmawiać. - powiedziałam.
 - Ale on cię potrzebuje.
- Ale ja nie! - Krzyknęłam mając łzy w oczach. - Ty go nadal kochasz. - powiedział patrząc na mnie. - Haha nie. - powiedziałam z lekką drwiną.
- Jeżeli ktoś był dla ciebie ważny, nie zapomnisz go. I nie ważne ile bólu ci sprawił, serce nigdy go nie odda. - na jego słowa uśmiechnęłam się co odwzajemnił. Zayn ma rację kocham go, ale nie mogę z nim być. 
- A o co dokładnie chodzi? Co on zrobił? - zapytałam.
 - Harry ledwo, żyje cały czas pije i pali. Zamkną się w sobie. On się niszczy. - słuchałam wyraźnie wszystkiego co mówił. 
- Ale co ja mam zrobić. - zapytałam 
- Idź do niego. Porozmawiajcie.
 - A jest o czym? - nie wiedziałam czy mam tam iść boję się go, a jest jeszcze pijany. Nie wiem co mi zrobi. - Jess uwierz mi jest. - nie wiem czemu, ale nie wierzyłam że Harry by pił z mojego powodu. 
- To jak? Idziesz? - spytał 
- No dobra.
 - Zawiozę cię. - podziękowałam mu i poszliśmy do jego samochodu. 

***

 Po 15 minutach byliśmy już na miejscu. Poprosiłam Zayn'a, żeby tylko mnie przywiózł i sobie pojechał. Tak też chyba zrobił. Właśnie stałam pod drzwiami i modliłam się żeby go tam nie było, ale to nierealne. Był tam na 100%
Delikatnie uderzyłam kilka razy pięścią w drzwi czekając aż Harry mi otworzy. Nie doczekałam się. Postanowiłam wejść bez jego zgody.
 - Harry jesteś tu? - spytałam stojąc na przedpokoju. Nie usłyszałam jego odpowiedzi więc weszłam w głąb domu. Salon wyglądał jak by przeszło przez niego tornado. Rozejrzałam się ale Hazzy nie było w salonie. Postanowiłam zobaczyć w kuchni. Był tam. Spał na kuchennej podłodze otoczony butelkami wódki i pudełkami od papierosów. 
- O mój boże. - tylko tyle dałam radę z siebie wykrztusić. Gdy tak na niego patrzałam to miałam łzy w oczach. Nie chciałam żeby spał na podłodze bo się przeziębi. Postanowiłam go obudzić. 
- Harry wstawaj! Nie leż na tej podłodze. - mówiąc to lekko szturchnęłam go za ramię. 

*Oczami Harry'ego*

 Spokojnie sobie spałem do czasu aż poczułem że ktoś szturcha moje ramie. Poznałem ten dotyk. To była ona. Moja ukochana Jessica. 
- Jess? Czy to ty? - spytałem z niedowierzaniem. 
- Tak ja. Wstań z tej podłogi bo się przeziębisz.- nie mogłem uwierzyć , że do mnie przyszła. 
- Dobrze już wstaję. - odpowiedziałem po czym ledwo co wstałem. Alkohol jeszcze miałem we krwi. 
- Chodź na kanapę- uwielbiam jej głos.
 - Dobrze - powiedziałem i posłusznie usiadłem na kanapie. Jessica usiadła koło mnie patrząc na swoje buty. - Jess wróciłaś do mnie? - spytałem z nutką nadziei.
 - Harry ja... ja przyszłam tylko na chwilę. Zayn mnie poprosił. Słyszałam , że się staczasz. 
- Czyli przyszłaś tylko dlatego bo Zayn Cię poprosił? Nie dlatego , że mnie kochasz? - no nie znowu się popłakałem.
 - Hazz... to nie jest tak. Kocham Cię całym sercem , ale nie mogę być z chłopakiem którego się boję. Tamtego dnia gdy mnie uderzyłeś , zawalił mi się świat. Dałam Ci szansę a ty ją zmarnowałeś. - Jess miała rację. 
- Wiem ... Przepraszam. Jestem totalnym debilem. Ale proszę Cię daj mi ostatnią szanse. Nie zmarnuję tego kochanie. Nigdy nie podniosę na Ciebie ręki. I... i nie będę taki nachalny jeżeli chodzi o seks. - mam nadzieje że da mi szanse. 
- Nie wiem Harry. Muszę to przemyśleć. Daj mi czas. 
- Dobrze dam Ci go tyle ile chcesz. - powiedziałem jej po czym objąłem ramieniem.
 - Hazz muszę już iść. - Dobrze.. Tylko obiecaj mi że wszystko przemyślisz. 
- Obiecuję. - odpowiedziała i wyszła z mojego (naszego) mieszkania.


CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ 
O to jest 16 rozdział. Dodawany był on na szybko i przepraszam wszystkie błędy językowe.
Mam nadzieję, że wam się podoba bo z Zuzią się postarałyśmy ♥
15 kom = next

czwartek, 10 lipca 2014

Rozdział 15

***

 W samochodzie panowała cisza. Cisza, której żadne z nas nie chciało przerwać. Nie chcieliśmy psuć tak dobrego nastroju. Od czasu, do czasu kątem oka widziałam jak Harry się na mnie patrzył. W jego oczach było namalowane pożądanie. Czułam jak jego wzrok mnie wypalał. Z jednej strony było to śmieszne, ale z drugiej chciałam żebyśmy dotarli już do domu Harry'ego. Chłopak przyspieszył. Nie wiedziałam dla czego. Trochę się wystraszyłam.
 - Harry zwolnij. - nic, zero reakcji. Spojrzałam się na niego. Jego ręce były zaciśnięte na kierownicy
Żadna komenda wydawana z moich ust nie docierała do Harry'ego. Z każdą sekundą chłopak zwiększał prędkość o 5 km/h. W końcu jego średnia prędkość to 180 km/h. W głębi duszy myślałam ,,nie, nie przezyjemy tego", coraz bardziej się stresowalam. Przyzegnalam się i prosiłam boga o jeszcze trochę lat życia, przecież byłam jeszcze taka młoda, a moje życie miało by się skończyć? O nieee... i na pewno nie przez Harry'ego. Chwyciłam jego rękę i usilnie ciągnęłam w swoją stronę.
 - Harry przestaną, bo nas zabijesz! Harry!!! Niestety do Styles'a mówi się jak do ściany, nic do niego nie dociera. 
- Harry kurwa! Przestań! Ty jesteś jakiś pojebany! Co Ty robisz?! Przestań rozumiesz?! Noga chłopaka która spoczywała na pedale gazu, stała się cięższa, a przez to prędkość przyspieszyła. Chłopak spojrzal się na mnie, nie spoglądając na drogę. W momencie gdy chłopak zajmował się oglądając mnie, ja spojrzałam na drogę, prosto w naszą stronę jechał pędzący tir.
 - Harry....!!! Wykrzyknęłam zachrypniętym głosem. Chłopak automatycznie spojrzał ba drogę i jednym ruchem wcisnął hamulec i zjechał na drugi pas ruchu, unikając przy tym wypadkowi. Harry nieźle się wystraszył i zatrzymał auto. W czasie gdy starał się ochłonąć, ja odpielam pasy i pokazałam do Harry'ego, że ma coś nie tak z głową i wysiadlam z auta. Chłopak zrobił to samo co ja i zaczął za mną biec. Gdy już mnie dopadł, chwycił za ramiona i bardzo bolacym ruchem odwrócił mnie w jego stronę. Nie pytając mnie o zdanie i nie przepraszajac za sytuację która miała przed chwilą miejsce, wziął i zaczął mnie całować mimo mej woli. Niestety nie skończyło się to tylko na pocalunkach, lecz także i na tym, że zostałam sama ja i Harry w pustym lesie cali nadzy. Starałam się w delikatny sposób oderwać się od Harry'ego, lecz jego uścisk był zbyt mocny.
 - Harry, nie przestań, proszę. Nie chce tego. Niestety chłopak mnie zignorował i przeniósł się ze swoimi pocałunkami na moją szyję.
Odepchnęłam go od siebie i zaczęłam uciekać. Szybko zdjęłam buty i biegłam na boso, gdyż nie łatwo było by mi biegać na wysokich obcasach. Na sobie miałam tylko sukienkę, a na dworze jak na jesień było chłodno. Ale w tym momencie nie obchodziło mnie to. Chciałam zgubić Harry'ego. Słyszałam jak mnie wołał. Po głosie mogłam rozpoznać, że był na maksa wkurwiony. Ale skoro on robi mi na złość i mi nie odpowiada to ja też. Dobra ok, mogę zrozumieć mniej więcej jego zachowanie. Wypił i coś na pewno zapalił. Rozumiem, ale Kiedy zaczął mnie ignorować to myślałam, że tam wybuchnę. Mniejsza o to teraz mam większe problemy. Jestem ma jakimś odludziu i zero żywej duszy.mogę się założyć, że było grubo po drugiej, a ja nawet nie wiem gdzie jestem. W oczy rzucił mi się jakiś dom. Światła się paliły więc raczej ktoś musi tam być. Skierowałam się w jego stronę. Kiedy stałam już pod drzwiami nie pewnie zapukałam do drzwi. Nagle usłyszałam zbliżające się kroki, po czym dźwięk klamki i drzwi się otworzyły. W progu stanął młody chłopak chyba w moim wieku, dobrze zbudowany. 
- Przepraszam bardzo wie może Pan jak wyjść stąd na główną drogę? - zapytałam.
 - Jaki Pan, jestem Draco i tak wiem jak się stąd wydostać, ale jest ciemna więc musisz zostać tu. - chłopak uśmiechnął się, a w jego policzkach zobaczyłam dwa dołeczki. Dokładnie takie jak Harry. 
- Ale to nie będzie dla ciebie problem?
 - Nie. Wchodź bo jest zimno.
 - Chłopak zaprosiłem mnie do środka. Dom nie był super duży, ale przytulny i ładny.
- No to jak mój tajemniczy gość ma na imię.? - zapytał się
 - Jessic, ale przyjaciele i znajomi mówią na mnie Jess, więc dla ciebie też Jess. - uśmiechnęłam się do chłopaka, a on to odwzajemnił. 
- A mogę jeszcze jedno wiedzieć.? - przytaknęłam na tak
.- Dlaczego przyszłaś akurat do mnie i to jeszcze zdyszana i w ogóle.? Wiesz jeśli nie chcesz mówić to nie musisz. - posłał mi słaby uśmiech, czemu niby nie miała bym powiedzieć mu, dlaczego znalazłam się u niego.
 - Więc byłam sobie na imprezie, i wracałam z niej i takie tam, gdy nagle jakiś chłopak zaczął do mnie podchodzić, dobierać się do mnie. Nie wytrzymałam tego i uciekałam, uciekałam od tego ile się da, jak to mawia mój tata ile fabryka dała. - odparłam 
- Aaa .. to dlatego ten chłopak krzyczał za tobą i coś tam jeszcze mamrotał. 
 - No wiesz, poszła bym już do domu, ale boje się że on znów mnie dorwie i będzie chciał się do mnie dobierać. Jest chyba jakoś nie wyżyty seksualnie. - Momentalnie po moim policzku popłynęła łza, nie wiem czemu, nie wiem też z jakiej paki przejmowałam się Harry'm.
 - Jaki ze mnie właściciel.. przepraszam bardzo .. Chcesz coś do picia.? Kawa, herbata.? - Draco zerwał się i stał teraz nad mną. 
- Wiesz jest późno i na kawę ta na pewno, a herbaty to tak za bardzo nie pijam, ale jak masz kakałko to ja poproszę kakałko. - Chłopak chwilę się zamyślił ale na jeego twarzy widniał uśmiech od ucha do ucha.
 - Ja Draco, nie miał bym mieć kakałka.? Pzecież ja to piję codziennie na śniadanie i na kolację. - Chłopak umknął mi do kuchni, a ja zostałam sama w salonie. Podeszłam do komody na, której znajdowały się zdjęcia... jak się nie mylę to jego rodziców i jego samego jak był małym brzdącem. Na samą myśl uśmiechnęłam się. Zaraz koło mnie znalazł się Draco z dwoma kubkami kakałka.
 - To są moi rodzice, moja siostra i ja. - Draco patrząc na zdjęcia posmutniał. 
- Wiesz , strasznie mi ich brakuje i to cholernie.
- Jak się mogę domyślić nie żyją. - .... - milczałam 
- Zginęli rok temu w wypadku samochodowym, moja siostra miała wtedy 16 lat. - Jedna samotna łza Draco spadła na podłogę, więc żeby go pocieszyć odstawiłam kubek na komodę i przytuliłam się do jego.
 - Nie martw się, wszystko będzie dobrze. - powiedziałam po czym przytuliłam się mocniej do Draca. Nagle z jego ogrodu dobiegł jakiś hałas.
Oderwałam się od chłopaka po czym spojrzałam na niego z przerażeniem.
 - Weź kubek i idź na górę do sypialni. Jak wejdziesz na górę skręć w lewo i pierwsze drzwi po prawo. - powiedział i podszedł do drzwi.
 - Ale… - nie zdarzyłam nic powiedzieć, gdyż Draco podał mi kubek z kakaem i skierował w stronę schodów. Wykonałam to co mi kazał i po niedługiej chwili, byłam już w sypialni. Cały czas miałam mętlik w głowie i nie wiedziałam o co chodzi. Moje zamyślenia przetrwały hałasy z dołu. Usiadłam na łóżku cała roztrzęsiona. Po chwili krzyki uciechły. Była cisza do czasu… usłyszałam kroki Ktoś wchodził do każdego pomieszczenia i trzaskał drzwiami. Zamarłam, moje serce zaczęło bić szybciej. Kroki były bliżej i bliżej. Wstałam z miejsca. W końcu. Drzwi się otworzyły. Zobaczyłam w nich Harry'ego. Wiedziałam, że nie obejdzie się bez krzyków. Był zły... nie to źle określenie, był wściekły. Zrobiłam kilka kroków do tyłu.
 - Ooo widzę, że tak się bawimy. Lubisz zabawę w chowanego!? - zbliżał się, a ja się cofałam.
 - Słyszałaś?! Pytałem się C.ZY. L.U.B.I.S.Z. T.Ą. Z.A.B.A.W.Ę!? - ostatnie słowa bardzo dokładnie podkreślał. Myślałam, że za chwilę wybuchnie.
 - N...nie - odpowiedziałam prawie nie słyszalnie, ale niestety usłyszał to. 
- To my już się w domu zabawy! - był zły, wręcz się z niego gotowało.
 - I co pieprzyłaś się z nim? Dobrze ci było!? - zaczął na mnie krzyczeć nie znałam go z tej strony. Bałam się go. 
- Co o czym mówisz? - spytałam się.
 - No chyba nie powiesz mi, że z nim nie spałaś!? - cały czas krzyczał. 
- Nie spałam z nim! Nie jestem taka jak ty! - byłam podirytowana i jednocześnie załamana.
 - Kłamiesz! - w tym momencie zrobił coś czego bym się nigdy nie spodziewała. Uderzył mnie w twarz. Po moich policzkach spłynęła słona łza, a za nią kolejne i kolejne. Złapał mnie i wziął mnie na swoje plecy za rzucając jak jakąś szmatę. Krzyczałam, żeby mnie póścił, ale on nie reagował. Zszedł po schodach, a na ziemi zobaczyłam leżącego Draco z rozwaloną głową!
 - Co ty mu mu zrobiłeś?! - wykrzyczałam waląc Harry'ego pięściami w plecy. 
- Na twoje nieszczęście żyje.- warknął Szybko opuściliśmy dom. Harry prawie, że wrzucił mnie do samochodu, a sam zajął miejsce kierowcy. 
- Szybko ci zawrócił w głowie. Myślałem, że jesteś inna. a ty. - I znów to samo. Znów przyspieszał.
 - Ile razy mam ci mówić, że ja cię nie zdradziłam. - powiedziałam, przez łzy. W jego odpowiedzi usłyszałam '' Taa jasne". Dlatego mi nie wierzy? Odwróciłam głowę w stronę okna i wbiłam wzrok w drzewa które mijaliśmy. Znów ta cholerna cisza. Po nie długim czasie dojechaliśmy. Harry wyparował z samochodu czaskając drzwiami. Powolnym krokiem sama z niego wysiadłam.


CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ ♥
Hej misiaczki przepraszam za tak długą przerwę, ale nie miałam zbytnio czasu i nie wiem czy rozdział wam się podobał więc będą się dla mnie liczyły wasze komentarze liczę na was ♥
25 kom  = next

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Rozdział 14




* Oczami Jessicy *

 Boję się, że Harry rozchoruje się przeze mnie. Ale i tak muszę zerwać z nimi kontakty. Odkąd pojawili się w moim życiu zaczęły się problemy. Mimo wczesnej godziny poszłam na górę i położyłam się spać. Po niedługim czasie zasnęłam.

 ****

 Rano obudził mnie chłód w pokoju. Zezwalam się z łóżka. W moim pokoju zobaczyłam otwarte okno. Szybko do niego podbiegłam i je zamknęłam. Po moim ciele przebiegły dreszcze. Zeszłam na dół do kuchni i nalałam sobie soku. Po domu rozległ się dźwięk dzwonku do drzwi. Była 8:14 trochę mnie to zdziwiło, kto by o tej porze chciał przyjść. Odłożyłam napój i poszłam otworzyć drzwi.
- Mama !? - gdy ją ujażałam od razu chciało mi żyć. 
- Tak ja skarbie. No chodź się przytul. - po tych słowach od razu rzuciłam się rodzicielce na szyje. 
- Tak się ciesze , że przyjechałaś. - powiedziałam zgodnie z prawdą.
 - Ja też się ciesz córciu. 
- Mamo zostajesz na weekend ? - zapytałam z nadzieją w głosie.
 - Niestety nie kochanie. 
- Dlaczego mamuś? - spytałam smutna. 
- Dlatego bo muszę iść w niedziele do pracy. No tak moja mama jest lekarzem i pracuje nawet w niedziele. - Aha rozumiem. Ale dzisiaj zostajesz na noc tak?
 - Tak córuś . - odpowiedziała mama.
 - Super .! Może coś zjesz hmm? Mam pyszne spaghetti .
 - No jestem bardzo głodna więc zjem. - po tych słowach udałyśmy się do kuchni. W czasie jak ja nakładał jedzenie na talerze moja mama myła ręce.
 - Córeczko mam do ciebie pytanie. 
- Jakie?
 - Dlaczego nie zadajesz się już z Alex? Przecież byłyście nie rozłączne. - wiedziałam że moja mama zada mi to pytanie.
 - Właśnie byłyśmy. Wszystko się kiedyś kończy. I proszę Cie nie mówmy o tym - odpowiedziałam po czym zaczęłam zajdać wcześniej zrobiony posiłek. 
- Ale kochanie o co poszło ?
 - Mamo czy ty nie rozumiesz że jak nie chcę o tym gadać ?! - byłam wściekła. - Przepraszam - powiedziała moja rodzicielka po czy zaczęła jeść spaghetti.

* Oczami Harry'ego *

 Postanowiłem, że pójdę na trening nie mogę tak siedzieć i nic nie robić. Przebrałem się i zacząłem walić w worek treningowy. Nie mogę przecież stracić kondycji. Byłem trochę wkurwiony więc musiałem jakoś odetchnąć. Z chwili na chwilę zaczynałem coraz bardziej się na nim wyżywałem. Na swoim gorącym ciele poczułem chłodną dłoń. Nie będę się oszukiwać w pierwszej chwili myślałem, że to Jess. Niestety pomyliłem się to był Zayn.
 - Co tak trenujesz? - zapytał upijając łyk piwa.
 - A co ku*wa nie mogę!? - wykrzyknąłem waląc w worek. 
- Ej spokojnie. Napij się mamy co świętować. Wygraliśmy ten pieprzymy wyścig. - Odparł i podał mi puszkę z piwem.
 - To gratuluję. Beze mnie wam się udało. No no no. - Oboje się zaśmialiśmy. Nie dziwię się, że to z Zayn'em mam najlepsze kontakty, można powiedzieć, że traktujemy siebie jak braci w końcu znamy się od pszeczkola. Zacząłem pić właśnie piwo tego mi brakowało.
- Stary co ty jesteś taki blady? - zapytał mnie Zayn.
 - Chyba się trochę rozchorowałem wiesz. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. 
- O ja , to co ty tu jeszcze robisz ? Do domu idź. 
- Zayn przestań. Nic mi nie jest. - i tak mi nie uwierzy. 
- Coś mi się nie chcę wierzyć. - mówiłem Zayn to taki niedowiarek. 
- To nie wierz.
- Stary ubieraj się i do domu ale już.
 - Jeny Malik daj mi spokój. - oznajmiłem.
 - Nie ma mowy. Zapierdalaj się ubierać a ja tu na Ciebie poczekam.
- No dobrze dobrze. - po tych słowach poszedłem się szykować do wyjścia. Po 15 minutach wracałem do domu. Nie mogłem jechać samochodem ponieważ piłem. Zayn cały czas szedł za mną miałem już tego dość. - Zayn nie musisz iść ze mną aż pod sam dom. Poradzę sobie. 
- Wiem, że sobie poradzisz ale wbijam do Ciebie jeszcze na jedno piwko - o nie , tylko nie to. 
- Serio? Nie dostałeś zaproszenia. 
- Ja nie muszę go mieć.-  po słowach Zayn'a oboje wybuchnęliśmy śmiechem.

* Rano następnego dnia. Oczami Jess *

 Z łóżka wyniósł mnie przepiękny zapach z kuchni. No tak moja mama. Pewnie coś pysznego przygotowała. Zeszłam schodami na dół i zobaczyłam moją rodzicielkę świetnie radzącą sobie w kuchni. A zapach tego co właśnie przygotowuje jest wręcz nieziemski. - Pięknie pachnie. - powiedziałam na co moja rodzicielka się uśmiechnęła. - siadaj kichanie i jedz. Strasznie mi tu zmizerniałaś. - powiedziała a ja przekroczyłam próg kuchni i zasiadłam do stołu. Jedzenie wyglądało nieziemsko i tak też smakowało.


 Nic się nie zmieniło moja najkochańsza na świecie mama nadal wie co kocham jeść. 
- Dziękuję Ci. - odeszłam ze stołu i przytuliłam ją. 
- Nie ma za co. Idź
się ubieraj bo już 10;23. -
 Co już!? Ja muszę do pracy iść. jestem już spóźniona! - prawie, że wykrzyczałam ostatnie słowa.
 - Dobrze córciu, leć się ubierać a ja tu posprzątam. - powiedziała i wzięła talerz leżący na stole.
- Dziękuję! I pamiętaj kocham Cię! - wykrzyknęłam i znów przytuliłam moją rodzicielkę. Po czym wbiegłam po schodach i w padałam do mojej sypialni jak poparzona. Wyjęłam w szafy ten zestaw

wzięłam błyskawiczny prysznic, nałożyłam delikatny makijaż i 
rozczesałam włosy. Wow! 10 minut mój rekord! Byłam już gotowa więc zeszłam już na dół. 
- Ooo Jessica jaka ty piękna. - powiedziała moja mama i posłała mi promienny uśmiech na co ja się zaśmiałam.
 - Do kiedy będziesz? - zapytałam mojej rodzicielki. 
- O 15 mam samolot. - powiedziała 
- Dzisiaj!? Może zostanę z tobą? - powiedziałam cofając się od głównych drzwi.
 - Nie no co ty. Idź do pracy ja sobie poradzę. - powiedziała, a ja na pożegnanie przytuliłam ją i wyszłam z domu. Teraz jak zwykle zacznie się moja szara rzeczywistość. Czyli mój kierunek praca. Cieszę się, że przynajmniej na chwilę mogłam zapomnieć o problemach
Szłam bardzo szybko. Nie chciałam mieć problemów w pracy. Po około 15 minutach byłam w pracy.
 - Jess Jess Jess znowu się spóźniłaś. Jeżeli zrobisz to jeszcze raz to stracisz pracę! - no miłe powitanie. 
- Przepraszam. Poprawię się. - odpowiedziałam.
 - No ja myślę. A teraz weź się za prace. - Jasne . - po tych słowach poszłam pomóc w wyborze płyty jakiejś małej dziewczynce.
Godziny mijały nieubłaganie, czas się dłużył. Klientów było mnóstwo i ja sama. Mógłby znaleźć kogoś, żeby mi pomagał, albo sam mógłby wziąć się do pracy. Ja nie jestem w stanie jednocześnie pomagać klientom i stać w tym samym czasie za kasą. Mimo, że jest już godzina 18:00 ludzi było nawet sporo jak na tą godzinę. Na dworze robiło już się ciemno. A szefa jeszcze nie było. Mówi na mnie, że się spóźniam, a sam powinien być pół godziny temu. Moje złośliwe rozmyślania przerwał, dźwięk przychodzącego smsa. Bez namysłu otworzyłam go i po chwili pożałowałam tego. Był on od Alex. " Jess kochana proszę wybacz mi to co ci zrobiłam. Jesteś dla mnie jak siostra, a ja nie mogę żyć bez ciebie. Jesteś jedną z najważniejszych osób w moim życiu. Nie wiem jak mogłam to zrobić. Napisałam to bo spotkać byś się ze mną nie chciała i nie wysłuchałabyś mnie. Nie zasługuje na to żebyś była moją przyjaciółką, ale liczę chociaż na przebaczenie. Przepraszam…" Po tym co przeczytałam moje ręce złożyły się w pięć. Ona sobie chyba żartuje! Gdyby miała choć odrobinę odwagi spróbowała by się ze mną skontaktować. Kogo ona z siebie robi!? Ofiarę? Mogła myśleć wcześniej, a nie teraz. Teraz jest już za późno. Nie chodzi już o to, że przespała się z Niall'em jak byliśmy jeszcze razem. Tylko o to że zdradziła mnie jako przyjaciółkę.
 - Jessica idź do domu Ja zamknę sklep. Jesteś cała czerwona. - Z tymi słowami zobaczyłam stojącego przede mną szefa. 
- No dobrze. - uśmiechnęłam się do starszego mężczyzny i poszłam do magazynu po kurtkę. Rzeczywiście złe się poczułam. Pożegnałam się i wyszłam z budynku mojej pracy. Na twarzy poczułam szczypanie, chłodnego wiatru. Założyłam na głowę kaptur i ruszyłam w stronę domu. Nagle usłyszałam mój dzwoniący telefon. Na wyświetlaczu zobaczyłam napis "Mama''. Uśmiechnęłam się i odebrałam. 
- Halo. - powiedziałam.
 - No cześć Jess jak tam po pracy?
 - Tak jak zawsze czyli nie za ciekawie. A ty odleciałaś już?
 - Taak godzinę temu. -po słowach mojej rodzicielki nagle usłyszałam czyjąś obecność za sobą. Odwróciłam się, ale nikogo nie było. 
- To cieszę się. Przepraszam muszę kończyć. - Powiedziałam 
- Coś się stało?
 - Nie nic. Dobranoc. - Po tych słowach rozłączyłam się. Przyspieszyłam kroku i po 5 minutach byłam już w domu. Uff jak dobrze. Położyłam się na kanapie w salonie, aby odetchnąć. Znów zaczęłam myśleć o tym, o czym nie powinnam. Czyli o Alex i o 5 niewłaściwych osobach.
 - Cholera no! - krzyknęłam i zaczęłam chodzić po pokoju. Nie, nie mogę tak siedzieć, bo zwarjuje. Muszę coś wymyślić. Wiem! Pójdę do klubu. Tam się może rozerwę i zapomnę. 

**** 
Po godzinie czasu byłam już gotowa. Byłam ubrana w to i i tak umalowana

#7 cremeo nigra          Co efekt końcowy był niezły, muszę przyznać. Wyszłam z domu i ruszyłam w stronę klubu. Było już dość ciemno, ulice były oświecone lampami przy drodze. Było pięknie, ale jednocześnie strasznie. Do klubu nie miałam daleko, ale blisko też nie był. Po nie długim czasie była już prawie na miejscu. Kiedy zbliżałam się do wyznaczonego miejsca było już więcej ludzi i było słychać odgłosy głośniejszej niż zawsze muzyki. Wyszłam do pomieszczenia, a do mojego nosa doleciał zapach papierosów i alkoholu. Co efekt nie był za piękny. Ludzie za przeproszeniem, byli już najebani. Strasznie chciało mi się pić więc skierowałam się to baru.
- Poproszę drinka - powiedziałam do barmana mniej więcej w moim wieku.
- Z alkoholem oczywiście? - zapytał mnie posyłając mi uśmiech.
- No pewnie. - odwzajemniłam go i usiadłam na wysokim czarnym krześle czekając na moje zamówienie.
 ****
Nie wiem ile już tu siedziałam. Wypiłam 2 i pół drinka, a już zaczęłam czuć alkohol w mojej głowie. Nie potrzebowałam dożo, dlatego bardzo łatwo można mnie upić. Zrobiło mi się strasznie gorąco. Postanowiłam, że przejdę się do łazienki i poprawię makijaż. Chwiejnym krokiem ruszyłam w tamtym kierunku. Gdy odchodziłam coraz dalej od parkietu było coraz chłodniej i mniej ludzi, czyli idealnie. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za ramię. Sprawnym ruchem przywarł mnie do ściany tak, że nie mogłam się ruszyć. Nie znałam go. Miał czarne włosy, a gdzie nie gdzie jeśniejsze pasemka. Szczerze? Brzydki nie jest.
- Puść mnie do cholery! - nie wiem czy to ktoś usłyszał, można było to nazwać bełkotaniem do samego siebie.
- Jesteś śliczna. - z tymi słowami poczułam jak chłopak został oderwany ode mnie. Leżał na podłodze. Zaczął tłuc go jakiś brunet. Chwila... Harry! Skąd on się tu wziął.
- Nie będziesz jej śmieciu nigdy dotykać! Zapomnij! zabiję Cię! - krzyczał na niego, chłopak leżący na ziemi mówił coś, żeby go zostawił, ale Harry nie reagował.
- Harry zostaw go! - krzyknęłam w jego stronę. Nie mogłam nic zrobić, bo za bardzo kręciło mi się w głowie.  
- Nie! Zabiję go za to, że miał czelność cię dotykać!- wystraszyłam się, przecież ten chłopak ma całe życie przez sobą, a Harry chce go zabić.
- Przecież on nic mi nie zrobił! Puść go! - mówiłam do niego, ale zero reakcji. Nieee teraz to już przegjął. Nie mogę tak stać i patrzeć jak ktoś umiera.
- Albo go zostawisz w tej chwili, albo już nigdy mnie nie zobaczysz! Pójdę do domu spakuje się i wylecę z Londynu najbliższym lotem. - mówiłam to na serio. Mam dość jego zachowania. Ale przestał go bić. Wstał i podszedł do mnie. 
- Proszę nie. - chciał mnie przytulić, ale się nie zgodziłam.
- To nie rób już mu nic. - złapał moją twarz, patrząc mi w oczy powiedział.
- Ale zrobię to tylko dla ciebie. - wyczułam, z jego ust rówież alkohol.
- Choć. - powiedział. Złapał mnie za rękę i prowadził w stronę swojego samochodu. 
Kiedy już tam dotarliśmy posadził mnie na masce.
- Widzę, że nie jesteś trzeźwa. - uśmiechnął się do mnie, ja w odpowiedzi zrobiłam to samo i wzruszyłam ramionami.
- Jess? Daj mi szansę. - a on znowu o tym?
- Harry przestań. - powiedziałam. Chciała zejść z tej cholernej maski samochodu, ale niestety zablokował mi to. Nie wiem czemu, ale na moich ustach pojawił się uśmiech. Podobało mi się to? 
- To czemu Niall'owi dałaś szansę? Co On takiego zrobił!? Nie widzisz jak się o ciebie staram!? Nigdy nie zależało mi tak na nikim. Kocham Cię! Nie widzisz tego!? Czy nie chcesz? Robię dla Ciebie wszystko, a ty... - nie pozwoliłam mu dokończyć składając na jego ustach namiętny pocałunek. Nie musiałam długo czekać na reakcję. Szybko odwzajemnił go.
- To była twoja odpowiedź? Zgadzasz się, abyśmy byli razem? - jego oczy były pełne nadziei nie chciałam tego psuć. Z resztą sama zasłaniałam się przed uczuciami do niego. Kochałam Go i dlatego bałam się do tego przyznać.
- Tak. - powiedziałam i uśmiechnęłam się. 
Jego rekcja była zaskakująca i bardzo słodka.

Podniósł mnie i zaczął kręcić mnie dookoła. Cały czas powtarzał mi jak bardzo mnie kocha.
- Harry? 
- Tak? - powiedział i stanął w miejscu.
- Opuścisz mnie już na ziemię. Kręci mi się w głowie. - zaśmiałam się
- Aaa przepraszam. - wykonał to o co go prosiłam.
Po chwili znów złączyliśmy usta w namiętnym pocałunku...


CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ ♥
I oto jest 14 rozdział jak się podobał? Według mnie wyszedł mi świetnie liczę na komentarze z waszej strony misie ♥ 
24 kom = next 

piątek, 20 czerwca 2014

Zwiastun OBEY






                               Link ---> http://zamowienia-obey.blogspot.com/p/button-obey.html

Rozdział 13



* Oczami Harry'ego *

Nie wiem co mam robić i jak się zachować. Nigdy nie płakałem przez dziewczynę i nigdy o żadną tak nie walczyłem. Jess powinna to docenić. Z krępującej mnie sytuacji wybawił mnie mój dzwoniący telefon. Podszedłem do niego i na wyświetlaczu zobaczyłem napis '' Liam '' Bez wahania odebrałem go.

 - Halo? - powiedziałem do chłopaka.
 - Harry mamy problem, nasza sytuacja nie wygląda najlepiej. - teraz to domyślam się o co chodzi.
 - Dobra nawijaj. - oddaliłem się trochę katem oka patrzyłem na Jess, aby nic nie usłyszała.
 - Policja nas szuka za to co stało się w magazynie. Kontrolują ulice. Wypytują ludzi o nas, o Lucas'a a co najgorsze o Jessice też. Nie wiem skąd oni o niej widzą, ale ktoś musiał nas wkopać. Tak czy siak jesteśmy w czarnej dupie. - nie mogłem uwierzyć w jego słowa.
 - Żartujesz sobie!? Przecież o niej nikt nie wiedział kto to zrobił!? Nic nie może się jej stać! My nie raz wychodziliśmy z takiej sytuacji. - Spojrzałem się w stronę Jessicy i po jej wyrazie twarzy wiedziałem, że większość z naszej rozmowy słyszała. 
- Będzie lepiej jeśli się spotkamy. - to nie jest najlepszy pomysł. Nie wiem jak Jess zareaguje kiedy zobaczy tam Niall'a ale musimy się spotkać.
 - Dobra na godzinę w magazynie tam będzie najbezpieczniej. - Dobra na razie. - powiedział po czym się rozłączyłem. Spojrzałem w kierunku mojej piękności, była wystraszona.
 - H.. H... Harry o co chodziło. - Nie wiem jak mam jej to powiedzieć. Boję się jej reakcji. 
- Mamy problem. Policja nas szuka nas Lucas'a i ciebie nie wiem skąd oni o tobie wiedzą. - Na moje słowa w jej oczach pojawił się strach, po czym się zaszkliły. Położyłem swoją dłoń na mojej. Chciałem ją przytulić, ale nie pozwoliła mi na to, po czym zerwała się z kanapy.
 - Zostaw! Kłamiesz mnie! Ja nie pójdę do więzienia! Ja nic nie zrobiłam! - Bałem sie, że przez tą pieprzoną sytuację stracę ją.
 - Jess zrozum to, że tobie nic się nie stanie. Będąc przy mnie cały czas będę cię chronił. Nie pozwolę na to. Będę cię ochraniał całe życie. - po tych słowach podszedłem do niej i przytuliłem jej roztrzęsione ciało.
 - Musimy pojechać do magazynu. - znów się ode mnie odsunęła.
- Po co ? - zapytała oddalając się. 
- Musimy się spotkać z chłopakami , żeby uzgodnić co teraz zrobimy. - patrzyłem na nią. Całe jej ciało było przepełnione bólem.
 - A . Ale ja nie idę. ! 
- Jess musisz iść. - powiedziałem spokojnie.
 - Ale tam będzie Niall. ! Nie chce go oglądać zrozum. - po tuch słowach Jessica też się uspokoiła.
 - Wiem że on tam będzie. Ale nie musisz się nim tak przejmować. Jesteś twardą i piękną dziewczyną na pewno dasz sobie radę. - na usta Jess wkroczył mały uśmiech.
 - Masz racje Hazz idę z tobą. - odpowiedziała po czym zaczęła przygotowywać się do wyjścia.
Po 20 minutach byliśmy już gotowi. Wziąłem kluczyk do mojego nowego samochodu




gdyż w starym ktoś mógłby mnie rozpoznać a tego nie chcę.
 - Ładny samochód. - usłyszałem głos Jessicy kiedy go oglądała.
 - Podoba ci się? - Trochę mnie to zdziwiło, bo nigdy nie poznałem dziewczyny która chwali samochody.
 - Yhym. - odpowiedziała , krótko a ja się uśmiechnąłem. Wsiedliśmy do samochodu po czym ruszyłem z piskiem opon. W samochodzie panowała grobowa cisza, ciężka cisza. Widziałem po Jess, że się boi. Ja szczerze mówiąc nie za bardzo. Gdyby Jess nie była w to wciągnięta pewnie bym to olał, ale niestety. Nasza podróż skończyła się po 10 minutach. Wsiedliśmy z mojego sportowego auta. Chciałem otworzyć 'mojej' piękności drzwi od magazynu, ale jak to ona musi postawić na swoim i sama je sobie otworzyła. Zaprowadziłem ją tam gdzie zawsze obgadujemy takie sprawy. Kiedy weszliśmy do pomieszczenia. Byli juz tam wszyscy łącznie z Lucas'em i Niall'em. Spojrzałem na Jess widziałem, że widok blondyna teraz to nie jest najlepszy pomysł, ale widać było że chciała być twarda i po prostu go olać i zachowywać się jakby go w ogóle tam go nie było.
- Dobra jesteśmy miejmy tą rozmowę już za sobą. - powiedziałem po czym usiadłem z Jess na kanapie. Widziałem jak Niall ciągle na nią patrzy. Miałem ochotę wstać i mu wyjebać ale powstrzymałem się dla niej. Moje rozmyślenia przerwał głos Lucasa. 
- Dobra musimy ustalić co teraz. - powiedział po czym zaczęliśmy obgadywać plan.
 - Słuchajcie musimy wyjechać z miasta inaczej się nie da. - oznajmił Louis. 
- Macie rację - powiedziałem. 
- Musimy się wynieść i to teraz zaraz.- odpowiedziałem.
 - Nie ! - krzyknęła Jess.
 - Ja się stąd nie wyprowadzę. Kocham to miasto. Mam tu rodzinę.... Nie mogę jej zostawić. Wasza głupia praca zniszczyła mi życie ! Nie chcę was znać!! - wykrzyczała po czym wybiegła z magazynu. Pobiegłem za nią ale już jej nie widziałem. Wsiadłem do samochodu i jeździłem po ulicach Londynu szukając mojej księżniczki. Nigdzie jej nie było.

*Oczami Jess*


Żałuję że ich poznałam. Moje życie zmieniło się w koszmar. Nie chcę już z Harry'm i resztą się widzieć.
Nie wyprowadzę się z Londynu. Chciałam tu wszystko zacząć od początku, a nie kończyć. Nie będę stąd nigdzie uciekała, przecież ja nic nie zrobiłam. Nie zabiłam go. Pierwszy raz na oczy go widziałam. Nawet gdyby mieli mnie zamknąć w więzieniu nie wyjadę z Londynu. Mam ich wszystkich dość! Miałam się cieszyć, że tu przyjadę, a wcale tak nie jest. Tydzień po moim przyjeździe pojawili się oni. Wtedy zaczęły się wszystkie problemy. Chcę tylko świętego spokoju z ich strony, czy to naprawdę tak wiele? Nie sądzę. Jakieś 3 minuty temu weszłam do swojego domu. Była 13 : 53 zaczynało się popołudnie, a mój dzień był już doszczętnie zniszczony. Tak bardzo pragnęłam z kimś porozmawiać, ale nagle nie mam nikogo. Nie mam przyjaciółki. Moi rodzice zostali w Nowym Yorku. Mam jeszcze tutaj kuzynkę, ale nie widziałam jej od półtora roku. Jak na razie zostałam sama. Nie! Chwila! Przecież mogę zadzwonić do mojej mamy. Już przed wyjazdem prosiła mnie, żebym do niej co dzień i o każdej porze dnia i nocy dzwoniła. Wyjęłam telefon z kieszeni mich spodnie i zaczęłam w kontaktach szukać napisu 'Mama ♥ ' Po niedługich poszukiwaniach znalazłam. Jeszcze chwilę się zawahałam, ale zadzwoniłam. Kiedyś mogłyśmy rozmawiać o wszystkim.
Po paru sygnałach usłyszałam głos mojej rodzicielki.
 - No hej moją Jess. Stało się coś skarbeńku? - No tak za to kocham moją mamę.
 - Cześć mamuś. Nic się nie stało. Tak tylko dzwonię. - i tutaj ją skłamałam. 
- Jak ci się układa w Londynie? Znalazłaś tam już jakiegoś chłopaka?- Taa nawet pięciu tylko szkoda, że nie takich jak trzeba.
- Na razie nie miałam kiedy. - I znów skłamałam moja mamę.
 - I ten twój głos. Kogoś tam już poznałaś. - Usłyszałam jej śmiech w telefonie.
- No dobrze mamo. Poznałam takiego jednego Niall'a. - z trudem wypowiedziałam jego imię.
 - ooo, bardzo się ciesze. - powiedziała mama. 
- A.. ale ja już z nim nie jestem. - odpowiedziałam po czym mój głos się załamał. 
- Przykro mi córciu - powiedziała moja rodzicielka po czym zmieniła temat na tam samo zły. 
- A jak tam Alex.? - Mamo przepraszam muszę kończyć. - zanim cokolwiek powiedziała rozłączyłam się nie chciałam rozmawiać o Alex. Po rozmowie doczłapałam się do toalety. Zmarnowana weszłam pod prysznic. Tego mi brakowało.
Była już 14:50. Już tak późno, a jednak tak wcześnie. Jedyne co teraz potrzebuje to ten prysznic. Jest idealny. Chłodny, taki jak lubię. Umyłam też włosy. Nałożyłam jabłkowy olejek i wyszłam z kabiny. Na włosy włożyłam ręcznik, a po chwili założyłam ten zestaw.
Dawno nie robiłam tu zestawu ;_;   czas to nadrobić! :P 

Zeszłam na dół i zaczęłam szykować obiad. Nic nie jadłam od śniadania, a była już późna godzina. A poza tym chciałam zapomnieć o dzisiejszym. Niestety ktoś mi przeszkodził. Po domu rozległ się dzwonek do drzwi. Przez małą szybkę w drzwiach ujrzałam, że to Harry. Nie chciałam z nim rozmawiać.
 - Jess otwórz! Wiem, że tam jesteś! - krzyknął i usłyszałam jak zaczął walić w drzwi. Wystraszyłam się.
- I tak tam wejdę ! - krzyczał coraz głośniej.
 - Harry daj mi spokój ! Idź sobie. ! Nie chce mieć z wami nic do czynienia ! - wiem że te słowa bolały Hazze , ale inaczej nie mogłam zrobić.
- Jeśli tego chcesz dobrze , ale daj mi wejść tylko na chwilkę. - powiedział już odrobinę ciszej. 
- Nie wpuszczę Cię. - postanowiłam go nie wpuszczać.
 - Dobra jak chcesz. Ale wiedz że będę siedział pod twoimi drzwiami aż nie dasz mi wejść. - oznajmił a ja tylko przewróciłam oczami i poszłam dalej szykować obiad. Po godzinie skończyłam swoje spaghetti. Postanowiłam zobaczyć czy Hazz dalej siedzi pod drzwiami. 
- Harry jesteś tam jeszcze? - spytał nie pewnie przez drzwi.
 - Jestem. Mówiłem Ci że się stąd nie rusze. - powiedział. - Harry wracaj do domu. Tu jest zimno i jeszcze będziesz chory. - powiedziałam z troską.
 - Nie ja tu zostaje. - odparł po czym oparłam się o drzwi.
Było mi go żal. Chłopak marzł przeze mnie. Postanowiłam go wpuścić.
 - Dobra Harry wchodź - powiedziałam po czym on wszedł do domu.
 - "A psik: !! Dziękuję - no ładnie , rozchorował się. 
- Boże Styles jesteś chory. Mówiłam.
 - Nic mi nie jest Jess "A psik" - tsa wcale nic mu nie jest. 
- Jak nic skoro ciągle kichasz. Ściągaj buty i idź do salonu przykryj się kocem. Ja idę Ci zrobić herbatkę - odpowiedziałam i poszłam do kuchni. 
- Proszę. - podałam chłopakowi herbatę i usiadłam obok niego. 
- Dziękuję - odpowiedział chłopak po czym wziął łyk napoju.
 - Więc o czym chciałeś ze mną rozmawiać.? - zapytałam.
 - Chodzi o to , że ja no ja nie chcę żebyś zerwała z nami kontakt. Mi na tobie zależy "A psik" i nie chcę Cię stracić. - po jego policzkach zaczęły spływać łzy. Szybko je wytarłam.
 - Hazz nie płacz... Ja nie mam innego wyboru... Mam przez was same problemy. - oznajmiłam. 
- Alee Jess proszę... Spróbuję się ogarnąć tylko mnie nie opuszczaj ... proszę ... - po tych slowach dalej płakał. Przytuliłam go. 
- "a psik" przepraszam Jessica ale muszę już iść. - powiedział wstając. 
- Dobrze.. Tylko jak będziesz w domu to zjedz jakieś tabletki - powiedziałam po czym odprowadziłam go pod drzwi.
 - Ok , więc pa - po tych słowach chciał złożyć na moim policzku całusa lecz moja głowa niefartownie obróciła się tak , że dotknęłam jego warg swoimi. Od razu Harry się ode mnie odsunął. 
- Przepraszam - odpowiedziałam zmieszana.
 - Nie ... nie ma za co. PA - odpowiedział Harry po czym wyszedł z mojego domu.

* Oczami Harry'ego *

 Jest mi źle. Tak bardzo zależy mi na Jess. Jeszcze teraz bardziej podsyciła mnie ty "pocałunkiem". Tak bardzo się o nią staram, a ona tego nie widzi. Nigdy nie walczyłem tak o żadną dziewczynę. Moje rozmyślania przerwał dźwięk mojego telefonu. Na wyświetlaczu zobaczyłem napis "Zayn" bez namysłu odebrałem. - No nadawaj o co chodzi.
 - Powiedziałem z chrypą w głosie.
 - Są wyścigi. Ważne wyścigi. Wpadniesz? - W oddali słyszałem odgłosy jeżdżących samochodów.
 - Nie. - Powiedziałem, nie mogę złamać obietnicy którą złożyłem Jess.
 - Hazz potrzebny nam jesteś. - Ja kończę narazie. - Tak bardzo chciałem tam być, ale jeszcze nie mam pewności po moim wypadku...

CZYTASZ = KOMENTUJESZ!
                 MOTYWUJESZ !
Hej moi czytelnicy! Jak widzicie już powstał 13 rozdział z pomocą mojej Zuzi ♥
Liczę na komentarze z waszej strony. Nie wiem czy wam się podoba. 
Chciałam wam podziękować za to że jesteście i że chwalicie tego bloga.
Jesteście moimi kochanymi siostrami ♥
Proszę was komentujcie to wiele dla mnie znaczy. Możecie pisać w komach wszystko.
I pamiętajcie 24 kom = next! 







czwartek, 12 czerwca 2014

Rozdział 12



Moje serce było rozwalone na miliony drobnych kawałków. Nie mogłam pojąć dla czego oni mi to zrobili. Przecież Niall mi obiecywał, że będzie ze mną zawsze i mówił mi że mnie kocha a teraz zdradza mnie z moją przyjaciółką, teraz już byłą. Jak myślę co oni tam robią to mi się rzygać chce. Nie spodziewałam się tego po Alex, że mi to zrobi. Jak ja mogłam jej zaufać? Latałam za nią, pomagałam jej po śmierci jej ojca a ona tak mi się odwdzięcza!? Nienawidzę ich obojga. Zdradzili mnie. Nie da się opisać jakie uczucie we mnie panuje. Raczej nic we mnie nie ma oprócz bólu. Wydostałam się z ramion Harry'ego i wybiegam z klubu. Rozejrzałam się i kiedy miałam już iść poczułam czyjąś dłoń na moim nadgarstku. No tak Harry.

 - Zawiozę Cię. - Usłyszałam od chłopaka kiedy się odwróciłam.
 - Nie dzięki. - Powiedziałam. Cały czas myślałam o dzisiejszym zdarzeniu.
 - Choć naprawdę. - Usłyszałam jego chrypę w głosie.
 - Naprawdę nie. Przejdę się. - odpowiedziałam odchodząc od Harry'ego. Nie powiedział już nic. Ostatni raz odwróciłam się, Ale nie stał już w tym samym miejscu. Wsiadał do samochodu.
Przechadzałam się pustymi ulicami Londynu a z moich oczu ciągle ciekły łzy. Nie mogłam uwierzyć we wszystkie zdarzenia , które wydarzyły się tego wieczoru. Po około 20 minutach dotarłam do domu. Weszłam do toalety i spojrzałam w lustro. Mój piękny makijaż zmienił się w jedno wielkie pobojowisko. Zajrzałam do szufladki która wisi obok lustra i wyciągnęłam z niej żyletkę. Usiadłam na WC i przyłożyłam przedmiot do ręki. Gdy już chciałam pociągnąć żyletką po skurzę zrozumiałam, że to nie ma sensu. Wolałam się komuś wygadać niż się ciąć. Postanowiłam zadzwonić do Harr'ego. Nie wiem dlaczego akurat do niego ale jako pierwszy wpadł mi do głowy.

 *Oczami Hazzy*

 Wracałem samochodem do domu cały roztrzęsiony. Zastanawiałem się nad tym jak Niall mógł tak mocno skrzywdzić Jess. Kiedyś to ja go zabiję ! Moje rozmyślenia przerwał dźwięk mojego telefonu. Na wyświetlaczu widniał napis Jess. Bez wahania odebrałem.
 - Jess ? Stało się coś ? - słyszałem , że płacze. 
- T..tak , możesz do mnie przyjechać? Potrzebuję Cię.. - jej słowa zaskoczyły mnie bardzo mocno.
 - Jasne Jess będę za 10 minut. - powiedziałem po czym się rozłączyłem.
Trochę się zdziwiłem, że zadzwoniła do mnie. W końcu wie jakim jestem człowiekiem, ale nie wie czy można mi zaufać. Po za tym wcześniej mnie olewała, ale skoro mnie o to prosi to przecież oczywiste, że przyjadę do niej. 

* Oczami Jess 20 min później*


 Siedziałam właśnie umyta po świeżej kąpieli kiedy usłyszałam przenoszący się po domu dzwonek do drzwi. Zeszłam na dół i je otworzyłam. W progu stał Harry. Bez namysłu wpuściłam go do domu, a on na przywitanie ucałował mnie w policzek. 
- Chcesz coś do picia? Zapytałam zapraszając go do salonu.
 - Nie dzięki. - Usłyszałam kiedy loczek siadał na kanapie, a ja zajęłam miejsce obok niego. 
- Ślicznie wyglądasz. - Powiedział patrząc mi w oczy, ale ja starałam się unikać jego wzroku.
 - Harry proszę Cię przestań. - Powiedziałam spuszczając głowę w dół.
 - Przepraszam. Nie powinienem, zwłaszcza po dzisiejszym. - Powiedział zaczesując włosy do tyłu.
 - Ale ja nadal nie mogę zrozumieć dla czego? - Po moich policzkach zaczynały spływać łzy.
 - Po prostu Niall nie docenił tak wspaniałej kobiety jak ty. Jest po prostu kretynem. - Otarł moją twarz od łez, a jedną dłoń położył na mojej.
Nie wiem co we mnie wstąpiło ale przytuliłam się do Harr'ego najmocniej jak umiałam. Odwzajemnił uścisk. Po chwili przypomniało mi się , że na na rękach mam blizny od tego jak cięłam się przez Hazze. Pech chciał że miałam bluzkę z krótkim rękawem. Oderwałam się od Styles'a i pobiegłam do pokoju po bluzę. Harry biegł za mną.
 - Jess co się stało ? - zapytał przerażony. 
- Nic , po prostu mi się zimno zrobiło - skłamałam.
 - Kłamiesz - powiedział spokojnie po czym złapał mnie za rękę i podwinął mój rękaw. 
- Jess kiedy ty to zrobiłaś. ?! - zapytał wściekły.
 - Nie ważne.
 - Mów! Przez kogo i kiedy ty to zrobiłaś! - teraz to zaczęłam się go bać przez co cofnęłam się krok do tyłu. 
- Ja.. ja to zrobiłam przez Ciebie !! Wtedy jak byłeś w szpitalu i kazałeś mi się wynosić!! Bardzo Cie kochałam a ty potraktowałeś mnie jak śmiecia. - z moich oczy płynęły słone łzy .
 - Ja przepraszam. - powiedział Harry po czym podszedł do mnie i przytulił. Staliśmy tak w objęciach około 10 minut gdy w końcu się od siebie odsunęliśmy.
 - Wiesz Jess ja już chyba pójdę. - oznajmił Harry po czym oddalił się do drzwi.
 - Nie Harry proszę Cię... zostań ze mną w nocy. Nie chcę być sama.
- Skoro chcesz to zostanę. - Powiedział po czym usiadł na łóżku.
 - Wiesz jest taki mały problem. Nie mam w co się przebrać. Chyba, że chcesz, żebym spał nago.
 - Powiedział do mnie z uśmiechem na ustach, a ja tylko przewróciłam oczami.
 - Masz koszulkę? Masz. Masz majtki? Masz, więc nie widzę problemu. - Odpowiedziałam chłopakowi po czym się do niego uśmiechnęłam. 
 Sięgnęłam po białe ręczniki do szafki, aby dać je loczkowi ale czułam jak jego wzrok mnie wypalał. - Masz ręczniki, a tam jest łazienka. - Podałam mu je i zaprowadziłam do łazienki.
 - Zaproponowałbym ci coś, ale się nie zgodzisz powiedział odwracając się do mnie.
 - Co? - Zapytałam się go opierając się i ścianę. 
- Czy chcesz umyć się ze mną.
 - Nie. - Odpowiedziałam mierząc go od góry do dołu. Po czym znikną w drzwiach.

****

Harry siedział w toalecie już około godziny. Zaczęłam się bardzo denerwować. 
- Harry czy ty się utopiłeś ? - zaczęłam krzyczeć.
 - Nie , nie utopiłem się. Po prostu nie wyjdę stąd no chyba , że po mnie wejdziesz. - jak on mnie denerwuję.
 - Nie ja tam nie wchodzę. - powiedziałam i odeszłam od drzwi. 
- No to nie ale ja stąd nie wyjdę. - Harry zaczął się śmiać.
 - Wrr , Hazz denerwujesz mnie ! 
- Ja też Cię kocham - odpowiedział po czym oboje zaczęliśmy się śmiać. Po około 20 minutach postanowiłam wejść do tego pieprzonego kibla.
 - Dobra Harry wchodzę i wyciągnę Cię z tego kibla ! - zaczęłam krzyczeć jak nie normalna.
 - Ok bejbe czekam - powiedział po czym zaczął się śmiać. Weszłam do tej toalety i zobaczyłam jak Harry uśmiechnięty od ucha do ucha siedzi na pralce.
 - Dobra wychodź. - powiedziałam do Styles'a a on kiwnął przecząco głową.
 - Wiesz miałaś mnie wyprowadzić stąd. - powiedział po czym się zawadiacko uśmiechnął. Podeszłam do niego złapałam jego bluzkę i z całej siły pociągnęłam go do wyjścia z toalety. 
- Ależ ty jesteś silna Jess- powiedział po czym zaczął mnie łaskotać.
 - Ha..haa.Harry zostaw mnie hahahaha .
 - No dobrze jak sobie życzysz. - odpowiedział po czym się do niego przytuliłam. Gdy się od niego oderwałam dałam mu koc oraz poduszkę żeby mógł się położyć na kanapie.
 - Potrzebujesz może czegoś Hazz ? - spytałam. 
- Nie dziękuję. Dobranoc - po tych słowach Harry dał mi całusa w policzek po czym położył się na kanapę. Ja poszłam do sypialni i też się położyłam. Od razu zasnęłam.

 *Oczami Harr'ego*

 Nie mogłem zasnąć. Ciągle myślę jak Niall mógł być takim sukinsynem. W pewnym momencie usłyszałem jak Jess krzyczy. Od razu pobiegłem do jej sypialni. Siedziała zapłakana na łóżku. Gdy mnie zobaczyła w drzwiach od razu wybiegła z łóżka i podbiegła do mnie rzucając mi się w ramiona. - Jess co się stało ? - spytałem przerażony.
 - Miałam straszny sen. Śnił mi się Niall i Alex i .... - przerwałem jej zdanie swoimi słowami. 
- Mała nie mów o tym. Idź do łóżka spróbuj zasnąć. - powiedziałem po czym odsunąłem ją od siebie. - Dobrze Hazz a mogę Cię o coś poprosić ? - spytała.
 - Jasne , że tak . 
- Położysz się ze mną spać ? - wow jej słowa mnie zatkały. 
- Nie wiem czy to jest dobry pomysł.
 - Proszę. 
- No dobrze Jess położę się z tobą - odpowiedziałem po czym razem położyliśmy się na łóżku. Nasze nogi były splątane a jej głowa była w zagłębieniu mojej szyi. To było bardzo przyjemne. Po około 20 minutach Jess zasnęła. Ja po chwili również.
* Rano. Oczami Jessicy *

 Rano obudził mnie ból oczu. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę dla czego. Na myśl o tym łzy napłynęły mi do oczu. Odwróciłam się, ale obok nie było już Harry'ego. Zerknęłam na zegarek była już 11:34. Nigdy nie zdarzyło mi się tak długo spać. Postanowiłam, że zejde na dół. Wstałam z łóżka i zeszłam po schodach do kuchni na stole zobaczyłam leżący talerz. Były tam pysznie wyglądające kanapki. Mój wzrok przykuła mała karteczka. Wzięłam ją do rąk i przeczytałam jej treść.

 " Mam nadziej, że Ci kochanie będzie smakowało"

 No tak Harry.
Usiadłam do stołu i zaczęłam spożywać przygotowane prze Harr'ego kanapki. Były przepyszne. Po zjedzeniu wzięłam rzeczy i poszłam do toalety zrobić poranne czynności. Właśnie myłam zęby gdy dostałam wiadomość. Okazało się , że od Harr'ego. 


result-thumb


 Nie wiem dlaczego ale bardzo ucieszyłam się z tego , że Harry do mnie napisał. Postanowiłam się z nim spotkać. Miałam jeszcze trochę czasu więc zaczęłam sprzątać swoje mieszkanie. Dawno tego nie robiłam. Skończyłam porządki o godzinie 14;23. Postanowiłam się ogarnąć. Pomalowałam się i przebrałam , po czym wzięłam telefon , słuchawki oraz kluczę po czym wyszłam z domu. 
Cały czas zastanawiałam się czy dobrze zrobiłam, że pozwoliłam Harry'emu zostać u mnie na noc. Nie chcę, żeby sobie coś więcej pomyślał. Tylko nie wiem o czym będzie chciał ze mną rozmawiać. Po 15 minutach dotarłam do pięknej posiadłości chłopaka. Po prostu jego dom był cudowny.




i z drugiej strony wygląda tak:














Zapukałam do ogromnych drzwi domu. Nie musiałam długo czekać, gdyż w progu stał już Harry.
- Wchodź. - powiedział i ucałował mnie w policzek na przywitanie. Gdy weszłam po prostu mnie zatkało. Byłam tu dwa razy, ale nie zwracałam za bardzo na wygląd domu uwagi. Był po prostu śliczny. Co ja gadam jest przecudowny.







- Podoba ci się prawda? - powiedział zamykając drzwi.
 - Bardzo. - zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Zaciekawiały mnie nawet najmniejsze zakamarki. Usłyszałam z tyłu cichy śmiech Style'a.
 - No co!? - zapytałam ironicznie chłopaka odwracając się do niego.
 - Nie, nic. - Taa nic, a jakoś radość z jego twarzy nie znikała.
 - Nie, nic. - Powiedziałam pod nosem przedrzeźniając Lokowatego.
 - Mówiłaś coś!? - Teraz jego twarz spoważniała. A ja machnęłam przecząco głową. Kurde nie wiedziałam, że On to usłyszy. Chłopak ruszył w stronę kuchni, która znajduje się po prawej stronie, a ja poszłam w jego ślady. Kuchnia jak cały dom była piękna.




- Wyspałaś się? - Trochę zdziwiło mnie pytanie Harry'ego. Było takie wyrwane jakby z powietrza. wydawało mi się, że chce wrócić do wczorajszego... 
- Taaa. Wyspałam się. - Po tych słowach Style odwrócił się i spiorunował mnie wzrokiem. 
- Mogę się Ciebie coś spytać? - jego głos był teraz spokojny i opanowany. 
- Pytaj. - powiedziałam opierając się o blat.
 - Co będzie z tobą i Niall'em? - jego pytanie mnie zatkało. Nie wiem dlaczego chce o tym rozmawiać.
 - Nic. Mnie i Nialla nic nie łączy. - z bólem wypowiedziałam jego imię. Do oczu zaczynały napływać łzy, ale starałam się je ukryć.
 - A z nami? - po tych słowach objął mnie w pasie. 
- Co z nami? Przecież nas nawet nie było. - Tak myślałam, że jeżeli Harry zostanie u mnie prędzej czy później spyta się o to.
 - No to bądźmy. - Przybliżył swoją twarz do mojej, ale ja się odsunęłam. 
- Ale Harry ja cie nie ko... - Harry nie pozwolił mi skończyć zdania. 
- Nie kochasz mnie? Nie wieżę ci. - Na jego twarzy pojawiały się rysy złości.
 - To uwierz. - Chciałam jak najszybciej stamtąd wyjść, ale nie miałam jak. 
- To spójrz mi prosto w oczy i patrząc się w nie powiedz, że mnie nie kochasz. - Nie mogłam tego powiedzieć. Sama gubię się w uczuciach co do Harry'ego, ale nie mogę mu powiedzieć, też że go kocham. Starał się unikać jego wzroku. Niestety Harry mi to utrudniał.




- No powiedz mi w oczy , że mnie nie kochasz. - głos Harr'ego się załamywał.
 - Ja ... ja nie moge Ci tego powiedzieć - o nie , co ja zrobiłam..
 - Czyli jednak jakoś mnie kochasz? - zapytał z nutką szczęścia w głosie .
 - Tak kocham Cię. Znaczy nie kocham.. Kurwa sama się gubię we własnych słowach - powiedziałam siadając na kanapie. 
- Jess ja wiem , że ty coś do mnie czujesz tylko nie chcesz tego powiedzieć. - mówiąc to usiadł na kanapie obok mnie i złapał mnie za rękę. 
- Jessica proszę daj mi szanse. Obiecuje , że jej nie zmarnuję. - przez jego słowa zaczęłam płakać. 
- Harry a ja nie mogę być z Tobą. Jak ty to sobie wyobrażasz? Byłam z Niall'em a teraz jak bym była z Tobą uchodziłabym z dziwkę.… A tego nie chce .
 - Jess ja Cię rozumiem ale ja jeszcze nigdy nie walczyłem tak o dziewczynę. Jesteś moim marzeniem , moją muzą. Twój śmiech jest dla mnie najszczęśliwszym odgłosem na świecie. Moje serce się łamie gdy widzę łzy na policzkach. - teraz on też płakał. Płakaliśmy razem aż do czasu jak zadzwonił telefon Harr'ego...



CZYTASZ = KOMENTUJESZ!

Hej kochani! I o to po raz kolejny powstał rozdział dzięki mojej Zuzi ♥
Podoba wam się? Co o nim sądzicie? Chcecie czytać kolejny rozdział? Wiecie kto zadzwonił do Harry'ego? Po co? Te przypuszczenia i opinie wyrażajcie w komentarzach! Liczę na was! Pamiętajcie 22 kom = next ♥ AHA I NAJWAŻNIEJSZE JEŚLI CHCECIE BYĆ POWIADAMIANI O KOLEJNYCH ROZDZIAŁACH PISZCIE W KOMACH TAM GDZIE WAS MOGĘ ZNALEŹĆ! ZAPRASZAM!