Stanęłam przed samochodem ciągle mając łzy w oczach. Nie mogłam uwierzyć jak Harry mógł mnie uderzyć.
- Co tak do cholery stoisz? Właź. - krzyknął w moją stronę.
- N..nie nie wejdę. Wracam do siebie. - spojrzałam na niego. Widziałam jak zaciska ręce w pięść.
- Chyba się przesłyszałem. Co ty powiedziałaś?
- Powiedziałam że wracam do siebie. - powiedziałam śmiało.
- Nie wrócisz do siebie. Teraz tu jest twój dom. I albo wchodzisz z własnej woli albo zaraz Cię sam tam wsadzę. - mówiąc to zaczął zmierzać w moim kierunku. Zaczęłam się go bać. Po chwili stał już obok mnie.
- To jak wchodzisz czy ja mam Cię wnieść.? - nie odpowiedziałam mu tylko spojrzałam w dół na swoje buty. Chwilkę potem poczułam jak Styles mnie podnosi kierując się w stronę domu.
- Postaw mnie na ziemi! - zaczęłam krzyczeć ale to nie robiło na nim wrażenia. Postawił mnie dopiero jak przekroczyliśmy próg domu. Od razu pobiegłam do łazienki zamykając się w niej. Słyszałam jak Harry biegł za mną.
- Jess wyjdź z tego kibla.
- Nie ! Nie będę siedziała z damskim bokserem. J.. ja się po prostu Ciebie boje. - po tych słowach zaczęłam bardzo głośno i mocno płakać.
- b.. boisz się mnie ? - słyszałam , że jego głos się załamuje.
- tak boje. Cholernie się Ciebie boję. - nie mogłam już wytrzymać.
- ja... ja nie chciałam żebyś się mnie bała.. Nie chciałem też Cię uderzyć. To samo tak wyszło. Przepraszam. - myślisz że jakieś głupie przepraszam coś da? Jeśli tak myślisz to sie strasznie mylisz. Ja.. ja nie mogę z tobą być Hazz. Nie mogę byc z osobą której się boję. . - po tych słowach wyszłam z toalety. Harry ciągle na mnie patrzał. Łzy leciały z jego oczu.
- Harry ja wracam do siebie. Nie przychodź do mnie i nie dzwoń. Chcę zakończyć ten rozdział.- Mówiąc to zaczęłam kierować się w stronę drzwi.
Harry już nie szedł za mną. Szybko opuściłam próg jego dom, a sama udałam się do swojego. Kochałam Harry'ego ale nie chciałam być z kimś kto mnie bije i mi nie ufa.
* Oczami Harry'ego *
Nie! Nie! Nie! Jestem pojebany! Jak mogłem to zrobić. W jedną noc dostałem szansę i ją straciłem. Jess mi zaufała, a ja po prostu to zniszczyłem. Jestem do dupy. Zamiast biec za nią teraz to się użalam. Tyle czasu o nią walczyłem, a teraz wszystko zniknęło.
* 3 dni później Oczami Jess *
6 rano. Budzik jak zawsze o tej porze każe mi wstać. Przecieram dłonią twarz. Kolejne nieprzespana twarz, za mną. Wszystko o tej porze budzi się do życia, oprócz mnie. Promienie słońca wpadają do pokoju. Jest cisza, która tak przeraźliwie mnie wykańcza. Sufit wydaje się być w tym momencie, moim najlepszym przyjacielem. Zwlekłam się z lóżka i udałam się do łazienki. Wzięłam prysznic. Po wykonaniu wszystkich potrzebnych czynności, ubrałam się w to:
. Nie jedząc śniadania wyszłam z domu i poszłam do pracy. Lepiej wcześniej niż, tak jak ostatnio zawsze się spóźniłam. Po 15 minutach
przekroczyłam próg budynku mojej pracy. W pomieszczeniu zobaczyłam rozmawiającego mojego szefa z jakąś młodą dziewczyną.
- Dzień Dobry! - powiedziałam głośnym tonem, przerywając im rozmowę.
- Dobrze, że jesteś. To jest Monic Parker i jest tu na okres próbny. Jeśli dobrze się sprawdzi będzie tutaj pracowała. - co za człowiek, nawet nie ma kultury się ze mną przywitać. Ani dzień dobry, ani pocałuj mnie w dupę. Ku*wa Jess ogarnij się!
- Dzień Dobry Monic jestem. - dziewczyna podała mi rękę za przywitanie. Była mniej więcej tego samego wzrostu co ja i podobnego wieku co ja. Wyglądała na sympatyczną, taka też była.
- Dzień Dobry, Jessica jestem, dla przyjaciół Jess. - z tymi słowami uścisnęłam jej dłoń.
- Dobra dziewczyny ja muszę iść, a wy się poznajcie lepiej. - z tymi słowami pomieszczenie opuścił mój szef, znaczy nasz szef.
* Oczami Zayn'a *
Dawno nie widziałem Harry'ego i nie wiedziałem gdzie może on być, dlatego przyszedłem do jego domu. Dzwoniłem, ale nie otwierał. Na szczęście drzwi były otwarte co wykorzystałem. W środku nie widziałem nigdzie Harry'ego. Postanowiłem, że pójdę do salonu. Tam był. Leżał na podłodze. Był całkowicie najebany. Palił coś i pił wódkę. Bełkotał coś, dlatego Podszedłem bliżej i ukucnąłem przy nim.
- Co ty do cholery robisz? - spytałem się go i wyrwałem mu z rąk wódkę.
- Zostawiła mnie. - nie rozumiałem do kona o co mu chodzi. Chwila! No tak Lou mówił mi, że Harry cały czas pije nie chce z nikim rozmawiać. Jak mogłem o tym zapomnieć. Domyślaliśmy się o co chodzi.
- To co ty tu robisz? - spytałem się go.
- Nie rozumiem. - Znów zaczął coś bełkotać.
- Walcz o nią.
- I tak mi nie wybaczy. - powiedział zapalając trzy papierosy.
- Gdyby ci na niej zależało nie byłoby cię tu. - dotarłem.
- Dobra weź idź. Zostaw mnie i nie przychodź. - powiedział i znów zaczął pić wódkę.
- Dobra jak chcesz - powiedziałem. Hazz jest dla mnie jak brat. Pomogę mu czy tego chce czy nie. Wiem, że jego godność mu ta to nie pozwala, ale ja i tak zrobię to co uważam za słuszne.
* Oczami Jess *
Właśnie obsługiwałam klijentke kiedy mój telefon zaczął dzwonić. Kiedy zobaczyłam, że to Zayn odrzuciłam połączenie. Niestety na tym się nie skończyło. Zadzwonił jeszcze raz. Dla świętego spokoju postanowiłam odebrać.
- Monic obsłużysz panią? Ja muszę odebrać ważny telefon. - skłamałam
- Pewnie. - powiedziała dziewczyna i podeszła do starszej pani.
- Dziękuję. - odpowiedziałam i szybko poszłam na zaplecze odebrać telefon.
J: Halo. - zaczęłam rozmowę.
Z: Jess musimy porozmawiać.
J: Przecież rozmawiamy. - powiedziałam ironicznie.
Z: Ale w parku to ważne.
J: Dobra przyjdę po pracy.
Z: Nie! Teraz masz przyjść.
J: To takie ważne?
Z: I to jak.
J: Dobra do zobaczenia za 10 minut. Z tymi słowami zakończyłam rozmowę.I co mam zrobić? Przecież nie wyjdę od tak z pracy. Nagle do pomieszczenia weszła Monic.
- Coś się stało? - zapytała.
- Muszę wyjść teraz, a nie mogę. Nie mogę zostawić sklepu.
- Przecież ja jestem. - odpowiedziała. - Niee nie mogę cię wykorzystywać. Niby co byś powiedział jakby szef przyszedł. - zapytałam.
- Że się rozchorowałaś i poszłaś do lekarza.
- Na prawdę? - nie mogłam uwierzyć, że chce to zrobić.
- Pewnie idź. - dziewczyna poganiała mnie.
- Dziękuję! - wykrzyknąłem. Zabrałam kurtkę i przytuliłam brunetkę. Szybko wybiegłam ze sklepu i skierowałam się w stronę parku w poszukiwaniu Zayn'a. Sama nie wiem czemu to robię. Ale coś w środku mówi mi, że muszę tam iść. Po nie długim czasie byłam w parku. Teraz musiałam znaleźć czarnowłosego. Jest! Krzyknęłam w myślach.
- Hej Zayn. Już jestem. - powiedziałam, a chłopak przytulił mnie na powitanie.
- Mamy problem. - chłopak usiadł na ławce.
- My mamy problem? - zapytałam lekko poirytowana.
- Choć przejdźmy się to ci opowiem.
- No ok. - odpowiedziałam i ruszyliśmy w głąb parku.
- Ale czekaj powiedz mi, że nie chodzi o Harry'ego. - spytałam mając nadzieję, że nie chodzi o niego.
- Właśnie o Harry'ego.
- Nie! Daj mi spokój. Nie chcę o nim rozmawiać. - powiedziałam.
- Ale on cię potrzebuje.
- Ale ja nie! - Krzyknęłam mając łzy w oczach. - Ty go nadal kochasz. - powiedział patrząc na mnie. - Haha nie. - powiedziałam z lekką drwiną.
- Jeżeli ktoś był dla ciebie ważny, nie zapomnisz go. I nie ważne ile bólu ci sprawił, serce nigdy go nie odda. - na jego słowa uśmiechnęłam się co odwzajemnił. Zayn ma rację kocham go, ale nie mogę z nim być.
- A o co dokładnie chodzi? Co on zrobił? - zapytałam.
- Harry ledwo, żyje cały czas pije i pali. Zamkną się w sobie. On się niszczy. - słuchałam wyraźnie wszystkiego co mówił.
- Ale co ja mam zrobić. - zapytałam
- Idź do niego. Porozmawiajcie.
- A jest o czym? - nie wiedziałam czy mam tam iść boję się go, a jest jeszcze pijany. Nie wiem co mi zrobi. - Jess uwierz mi jest. - nie wiem czemu, ale nie wierzyłam że Harry by pił z mojego powodu.
- To jak? Idziesz? - spytał
- No dobra.
- Zawiozę cię. - podziękowałam mu i poszliśmy do jego samochodu.
***
Po 15 minutach byliśmy już na miejscu. Poprosiłam Zayn'a, żeby tylko mnie przywiózł i sobie pojechał. Tak też chyba zrobił. Właśnie stałam pod drzwiami i modliłam się żeby go tam nie było, ale to nierealne. Był tam na 100%
Delikatnie uderzyłam kilka razy pięścią w drzwi czekając aż Harry mi otworzy. Nie doczekałam się. Postanowiłam wejść bez jego zgody.
- Harry jesteś tu? - spytałam stojąc na przedpokoju. Nie usłyszałam jego odpowiedzi więc weszłam w głąb domu. Salon wyglądał jak by przeszło przez niego tornado. Rozejrzałam się ale Hazzy nie było w salonie. Postanowiłam zobaczyć w kuchni. Był tam. Spał na kuchennej podłodze otoczony butelkami wódki i pudełkami od papierosów.
- O mój boże. - tylko tyle dałam radę z siebie wykrztusić. Gdy tak na niego patrzałam to miałam łzy w oczach. Nie chciałam żeby spał na podłodze bo się przeziębi. Postanowiłam go obudzić.
- Harry wstawaj! Nie leż na tej podłodze. - mówiąc to lekko szturchnęłam go za ramię.
*Oczami Harry'ego*
Spokojnie sobie spałem do czasu aż poczułem że ktoś szturcha moje ramie. Poznałem ten dotyk. To była ona. Moja ukochana Jessica.
- Jess? Czy to ty? - spytałem z niedowierzaniem.
- Tak ja. Wstań z tej podłogi bo się przeziębisz.- nie mogłem uwierzyć , że do mnie przyszła.
- Dobrze już wstaję. - odpowiedziałem po czym ledwo co wstałem. Alkohol jeszcze miałem we krwi.
- Chodź na kanapę- uwielbiam jej głos.
- Dobrze - powiedziałem i posłusznie usiadłem na kanapie. Jessica usiadła koło mnie patrząc na swoje buty. - Jess wróciłaś do mnie? - spytałem z nutką nadziei.
- Harry ja... ja przyszłam tylko na chwilę. Zayn mnie poprosił. Słyszałam , że się staczasz.
- Czyli przyszłaś tylko dlatego bo Zayn Cię poprosił? Nie dlatego , że mnie kochasz? - no nie znowu się popłakałem.
- Hazz... to nie jest tak. Kocham Cię całym sercem , ale nie mogę być z chłopakiem którego się boję. Tamtego dnia gdy mnie uderzyłeś , zawalił mi się świat. Dałam Ci szansę a ty ją zmarnowałeś. - Jess miała rację.
- Wiem ... Przepraszam. Jestem totalnym debilem. Ale proszę Cię daj mi ostatnią szanse. Nie zmarnuję tego kochanie. Nigdy nie podniosę na Ciebie ręki. I... i nie będę taki nachalny jeżeli chodzi o seks. - mam nadzieje że da mi szanse.
- Nie wiem Harry. Muszę to przemyśleć. Daj mi czas.
- Dobrze dam Ci go tyle ile chcesz. - powiedziałem jej po czym objąłem ramieniem.
- Hazz muszę już iść. - Dobrze.. Tylko obiecaj mi że wszystko przemyślisz.
- Obiecuję. - odpowiedziała i wyszła z mojego (naszego) mieszkania.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ = MOTYWUJESZ
O to jest 16 rozdział. Dodawany był on na szybko i przepraszam wszystkie błędy językowe.
Mam nadzieję, że wam się podoba bo z Zuzią się postarałyśmy ♥
15 kom = next