piątek, 2 maja 2014

Rozdział 2

                W poprzednim rozdziale

Zaczęłam się nerwowo rozglądać po klubie. Nagle poczułam czyjąś dłoń na moim nadgarstku, która sprawiła abym się odwróciła. Miałam nadzieję, żeby to była Alex niestety tak się nie stało. Moje serce zaczęło coraz szybciej bić, ciało opanował całkowity paraliż, nie mogłam nic powiedzieć usta stały się jak głaz.  Teraz nic nie słyszałam oprócz bicia mojego serca. Nie należałam do osób, które się boją wręcz przeciwnie, ale nie przy osobie która ma na imię...
_________________________________________________________________________________

Harry Styles. Ten człowiek nie zna granic.  Miałam okazję spotkać go już wcześniej, ale nigdy nie oko w oko. Widziałam jak bił się doprowadzając innych do nieprzytomności. Z tego co wiem prawdopodobnie bierze udział w nielegalnych wyścigach. Nie wiem czy to jest kłamstwo czy prawda, ale w tym momencie wcale mnie to nie interesuje. 
- Zatańczysz? - Chłopak delikatnie się nachylił i wyszeptał mi do ucha. Nagle przeszły mnie dreszcze, gdy położył swoje dłonie na moich plecach. Nie chcę, aby kto spędza każdą noc z inną laską mnie dotykał.
- Nie, nie zatańczę z tobą! - Krzyknęłam w stronę chłopaka i odepchnęłam go na co poluźnił uścisk. Wykorzystałam to. Moim kierunkiem było uciec stąd najlepiej do wyjścia, ale właśnie Harry blokował mi ucieczkę. Skierowałam się w całkiem przeciwną stronę, przedzierając się przez tłum ludzi z nadzieją, że mnie nie dogoni.  Jedynie co udało mi się dostrzec to złość w jego oczach i zaciskające się ręce w pięść. Dotarłam do jakiegoś pustego korytarza, gdzie na znajdowały się drzwi z napisem ,,WC,,. Weszłam tam z nadzieją, że znajdę Alex. Rozglądałam się dokładnie szukając mojej przyjaciółki, kiedy nagle usłyszałam wibracje mojego telefonu znajdującego się w małej kopertówce. Na wyświetlaczu widniał napis ,,ALEXA,, Nie czekając dłużej odebrałam go.

Rozmowa Jessicy i Alexy:
A: Jessica gdzie ty jesteś!?
J: No ja jestem w klubie, a gdzie mam być.
A: Co!? Przecież Cię szukałam. - Nie wiem czemu, ale jej głos wydawał się być bardziej zdenerwowany niż na początku rozmowy.
J: A tak w ogóle gdzie Ty jesteś?
A: No... Em... Ja jadę samochodem.
J: Gdzie!? Czemu!?
A: No właśnie szukałam Cię, aby Ci powiedzieć, że mój tata jest w szpitalu. Później Ci wyjaśnię sama nie wiem za dużo. Proszę nie gniewaj się. - Słyszałam w głosie Alex łzy. Nie chciałam być na jej miejscu. Dobrze wiem jak się teraz czuje.
J: Pewnie, że nie będę się gniewać.Trzymam za twojego tatę kciuki będzie dobrze. Musi.
A: Dziękuję Ci kochana jesteś, na razie.
J: Pa. 
Koniec rozmowy.

No to teraz muszę iść około 12 kilometrów do domu pieszo. No oczywiście przejść przez klub pełny pijaków, potem jeszcze przez ciemne ulice. Zapowiada się długa noc. Wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się do ogromnej sali gdzie wszyscy się bawili. W tłumie zobaczyłam chłopaka, który należy do paczki Harr'ego. Widział mnie.




Skoro On tu jest to Harry pewnie też. Ruszyłam w stronę chłopaka, starałam się na niego nie patrzyć . Ominęłam go tak obojętnie jak tylko potrafiłam. Niestety czułam jak On wypala mi dziurę w plecach. O razu gdy opuściłam budynek ulżyło mi.

****

Cały czas myślałam o Alex i jej tacie nie chciałam, aby coś Mu się stało. Pan Josh (tata Alex) od 2 lat miał problemy z sercem. Jeśli coś by Mu się stało Alex nie poradziłaby sobie. W ostatnim pół roku straciła babcię i dziadka z którymi była naprawdę blisko. Teraz zostałaby ze mną i Veronicą (mama Alex). Sama nie chciałam, aby Joshowi się coś stało, traktował mnie jak swoją córkę. Ogólnie rodzie Alex traktowali mnie jak członka rodziny, a sama z Alex byłyśmy dla siebie jak siostry. Z myślenia wyrwał mnie szelest gdzieś za moimi plecami Odwróciłam się, ale nikogo nie zobaczyłam. Przyśpieszyłam kroku, a serce waliło mi jak oszalałe. Skręciłam w boczną uliczkę otoczoną wielkimi budynkami, która była skrótem do mojego domu. Robiło się ciemniej, gdyż lampy były tylko na ulicy głównej. Poczułam czyjąś ogromna dłoń na moim ramieniu. Odwróciłam się. Wiedziałam, że najgorsze co mogę teraz w zrobić to właśnie to.  Większa ode mnie postura męszczyzny obróciła mnie i przycisnęła do muru. Nie wiem kompletnie co się teraz dzieje, jedyne uczucie jakie mi teraz towarzyszy to strach. Jego ogromne łapska dotykały moich piesi. Próbowałam go odepchnąć na co on zaczynał dotykać mnie coraz mocniej i boleśnie. Zaczęłam krzyczeć do czasu kiedy mój policzek nie zaczął mnie piec. Jego ręce powędrowały pod moją sukienkę. Dotykał mnie dosłownie ,,wszędzie,,. Po moim zaczerwienionym policzku zaczęły lecieć łzy nie ukrywałam ich. To były łzy bólu, wstydu, strachu, obrzydzenia. Czułam się paskudnie. Nie da się opisać tego uczucia jakie teraz panowało. Nie wiem ile to trwało. Traciłam siły na obronę, oczy stawały się ciężkie. Po chwili nie czułam nic. Zemdlałam?

       *Oczami Harr'ego*

Wyszedłem z klubu z nadzieją, że znajdę ta dziewczynę. Nagle usłyszałem krzyki mieszajace się z płaczem. Głos ten był mi znany tylko nie wiem czyj. To musiało być nie daleko. Nie miałem czasu na przemyślenia co zrobię jak tam dojdę, pewnie to co zwykle. Zresztą nie wiem po co tam idę, może dla tego, że głos tej dziewczyny już słyszałem, gdyby tak nie było pewnie bym nawet nie pomyślał, abym ruszył si,ę z miejsca. Znalazłem się w jakiejś ciemnej uliczce otoczonej budynkami. To pewnie tu. Zobaczyłem jak jakiś chłopak szarpie się z dziewczyną, dopiero teraz doszło do mnie, że On ją gwałci. Poczułem jak moje mięśnie zacisnęły się tak bardzo jak nigdy. Podszedłem do niego i zacząłem okładać go pięściami do krwi. Leżał na ziemi i błagał mnie o litość niestety ja nie znam takiego słowa. Kiedy skończyłem nie wiedziałem czy ten h*j żyje czy nie, ale dla niego byłoby lepiej gdyby już dawno temu zdechł. Podszedłem do dziewczyny która leżała na ziemi. Wziąłem je delikatne ciało na ręce i zaniosłem do mojego BMW. Sam nie wiem czemu mi na niej zależy. Położyłem ją na siedzeniu obok kierowcy, a sam zająłem jego miejsce. Postanowiłem, że zawiozę ją do Jej domu. Ruszyłem jak najszybciej z miejsca.  Powinienem być wdzięczny Zayn'owi, że znalazł mi jej adres. Tylko jeszcze nie wiem jak ona ma na imię. Co chwilę przenosiłem wzrok z drogi na jej osobę. Była piękna, a co najważniejsze ma charakter co udowodniła w klubie. Na jej dłoniach i nogach było pełno zadrapań. Makijaż na jej twarzy doszczętnie rozmazany. Nawet się nie obejrzałem, a już byliśmy na jej posiadłości. Wysiadłem z samochodu i wziąłem dziewczynę na ręce. Przeszedłem przez jej ogromny ogródek, aż doszliśmy do drzwi. Nie miałem kluczy, ale pewnie ma je ona. Wziąłem jej torebkę i zcząłem szukać kluczy. Po nie długim czasie znalazłem to czego szukałem otworzyłem drzwi i pozapalałem światła. Zaniosłem ja na górę. Otworzyłem pierwsze lepsze drzwi z nadzieją, że tam będzie sypialnia. Nie pomyliłem się. Położyłem jej delikatne ciało na łóżku i ją przykryłem. Ucałowałem ją u czoło. Prześlicznie pachniała, włosy miały zapach jabłek, zapach który najbardziej uwielbiam. Wyszedłem z pokoju, zamknąłem drzwi i zszedłem na dół. Postanowiłem, że prześpię się dzisiaj u niej na kanapie w salonie w sumie nic nie stracę. 

  *Rano oczami Jessicy*

Obudził mnie straszny ból głowy i ciepło wewnętrzne jakie mi towarzyszyło. Podniosłam głowę rozglądając się po pomieszczeniu. Jedno mnie zastanawia skąd się tu wzięłam. Pamiętam tylko ten moment jak szłam do domu nic więcej.Wstałam z łóżka, aby udać się do łazienki może uda mi się coś przypomnieć podczas kąpieli. Dopiero teraz dostrzegłam, że jestem w tym samym stroju co na imprezie. Weszłam do łazienki i zamknęłam drzwi . Patrzyłam się w lustro jakby szukają odpowiedzi na wczorajsze zdarzenie.


Byłam cała poszarpana na moich dłoniach i nogach były liczne rysy. Przejechałam po każdej czując napływające łzy. Wiem skąd one są. Teraz już wiem jaki ból wczoraj przeżyłam.


Zamknęłam oczy. Po moim policzku spłynęłam łza. Czułam się brudna. Zdjęłam jak najszybciej z siebie ubrania i weszłam pod prysznic. Odkręciłam wodę nie miało to dla mnie znaczenia czy jest zimna czy ciepła. Zaczęłam szorować każdy centymetr mojego ciała. Myłam wszystko co się da, by tylko nie czuć tego wstrętu. 

****

Założyłam ten zestaw, aby zakryć jak najwięcej siebie. 
Nie te byty tylko te.



Jak bym mogła w ogóle bym nie wychodziła z domu, ale muszę jechać do szpitala. Zeszłam na dół do kuchni. Jedno nie dawało mi spokoju skąd wzięłam się w domu. Na stole w kuchni dostrzegłam zakryty talerz na którym była biała karteczka z napisem.
                                      ,,Smacznego kochana xD,,

Co!? Kto to napisał nie Alex bo to nie jest jej pismo. Rozejrzałam się dokładnie szukając jakiejkolwiek wskazówki. Zaśmiałabym się z tego, ale za bardzo bolała mnie coś w środku co mi na to nie pozwalało. Podniosłam pokrywę pod którą znajdowały się naleśniki z bitą śmietaną i owocami


Usiadłam do stołu i zaczęłam jeść przygotowane przez ,,kogoś,, pyszne naleśniki. Naleśniki które zawsze poprawiały mi nastrój teraz nie pomogły. Napiłam się soku i zmyłam po sobie. Wzięłam do ręki telefon i wysłałam Alex sms-a.
                             
                                              ,,Hej. Pod którą salą jesteś?,,

Było stać mnie tylko na tyle nie chciałam z nią rozmawiać. Nie byłam w stanie nic powiedzieć, ledwo trzymałam się na nogach. Po nie długim czasie otrzymałam odpowiedź.

                                                           ,,Hej. Sala 247,, 

 Schowałam telefon do torby i wyszłam z domu. Zamknęłam drzwi i skierowałam się ku chodnikowi. Bałam się każdego kto przechodził koło mnie. Nie ważne czy to był mężczyzna czy kobieta. Co chwilę napływały mi łzy do oczu tylko dla tego, że ktoś się na mnie patrzył. Słyszałam z sobą odgłos jadącego BMW, które się zatrzymało. Nie wiem czemu, ale ja zrobiłam to samo. Okno samochodu otworzyło się a w środku zobaczyłam Harr'ego.
- Wsiadaj. -Skąd on się tu wziął? Dobra przesadzam to może czysty przypadek.
- Nie, nie chcę. Poradzę sobie. - Nie chcę być z nim sam na sam w samochodzie jeszcze po tym co się stało.
- Wiem, że boisz się chodzić sama teraz po ulicy. Wiem też co Ci się stało.
- Co skąd ty to wiesz!? To ty!? - Do moich oczu napłynęły łzy.
- Wsiadaj to Ci powiem - Na jego twarzy pojawił się cholery uśmiech


Zastanowiłam się trochę. Zdecydowałam się, że wsiądę muszę się czegoś dowiedzieć.
- Mów skąd to wszystko wiesz!? - Byłam zła i przerażona jednocześnie.
-Ej! Spokojnie najpierw powiedz gdzie mam Cię zawieść. - Ruszył z miejsca i się na mnie spojrzał. 
- Do szpitala. - Zapięłam pasy.
- Po co? - Na jego twarzy malował się znak zapytania.
- Tata mojej przyjaciółki jest w szpitalu. wczoraj tam trafił. Jego stan jest ciężki. Muszę tam być. - Dopiero teraz się skapłam, że normalnie rozmawiam z jednym z najniebezpieczniejszych ludzi.
- Miałeś mi powiedzieć skąd wiesz co się wczoraj stało - Spojrzałam się na niego a na jego twarzy znów widniał uśmiech. Harry opowiadał mi wszystko po kolei, aż do momentu kiedy opóścił mój dom. Teraz wiem skąd była ta karteczka i śniadanie. W sumie powinnam mu podziękować, ale nie zrobiłam tego. Harry zatrzymał samochód kiedy byliśmy już na miejscu.
- Chcesz, abym poszedł z tobą? - Czemu on się o to pyta. Nic nas nie łączy oprócz wczorajszego i dzisiejszej rozmowy.
- Nie dzięki. - Wysiadłam z samochodu.
- Zaczekam na ciebie - Usłyszałam kiedy zamykałam drzwi.
- Jak chcesz. - Powiedziałam do siebie.

****
Byłam pod salą 247, ale nie zastałam tam nikogo. Zobaczyłam, że z końca korytarza idzie jakiś lekż więc zapytam go się.
- Przepraszam bardzo wie Pan może gdzie leży teraz Pan Josh Rodney? - Mężczyzna spojrzał się na mnie jakby wiedział o kogo chodzi.
- Pan Rodney ma teraz operację, w tym momencie walczy o życie. Jeśli pani chce wiedzieć wszystko na bieżąco musi pani iść prosto potem w lewo a na koniec w prawo - Mężczyzna odszedł a ja jak najszybciej biegłam w kierunku który mi w skazał. Zobaczyła całą zapłakaną Alex i jej mamę. Chciałam tam wejść niestety znajdowały się na przeszkodzie białe drzwi z napisem ,,Dla rodziny,, Zobaczyły mnie ale tylko Alex było stać na lekki uśmiech. Usiadłam na krześle i czekałam na jakieś wieści. W moich myślach przesuwały się wszystkie spędzone chwile. A po policzku leciały łzy.





Minęły 2 godziny odkąd tu siedzę. Sama traciłam nadzieję na to że operacja się uda. Usłyszałam jakiś głosy za szybą. Zerwałam się i zobaczyłam zapłakaną Alex i Veronicę. Lekarz odszedł, a ja nie zważając na nic wbiegłam do pomieszczenia. Nikt nic nie mówił. Zapłakana Alexa podeszła po mnie i się przytuliła mnie z całej swojej siły. Ja nie płakałam nie wiedziałam czy się udało, czy nie.



Dziewczyna oderwała się ode mnie.
- On... Nie żyje - Po tych słowach poczułam ból jak nigdy. Czułam się jakbym straciła pewną część siebie w końcu był dla mnie kimś w postaci rodziny. Do moich oczu kolejny raz tego dnia napłynęły łzy.
























- Jeśli panie są na siłach możecie iść zobaczyć ciało - Usłyszałam głos starszego Pana , który tu pracował. 
- Tak chcemy - Odpowiedziała Veronica.
- Aha tylko rodzina może wejść - Ponownie odezwał się doktor w drzwiach.
- Ale Jessica, też w prawdzie należy do rodzimy. - Odezwała się mama Alex jeszcze raz.
- Przykro mi. - Odpowiedział wchodząc do sali.
- Doktor ma rację Wy powinnyście tam wejść. Puściłam im sztuczny uśmiech i się pożegnałam. Nie wiem jak one sobie poradzą 3 stracona osoba w tym pół roku. Najgorsze nadejdzie w dniu pogrzebu. Wreszcie opuściłam szpital tylko szkoda że z taką wiadomością. Na dworze było chłodno.
Zobaczyłam Harr'ego stojącego koło samochodu. Myślałam, że już pojechał.




Zaczesywał włosy do góry. Wiedziałam w jakim jestem stanie i pewnie się zapyta. Tylko, że to jest bardzo bolesny temat, a On będzie naciskał.
- Hej co się stało? - Nie pomyliłam się.
- Nic. - Usłyszał mój cichy i drżący głos.
- Powiedz przecież widzę, że coś nie tak. Nie udało się? - ponownie usłyszałam wyraźną chrypkę.
- On nie żyje. - I własnie w tym momencie pękłam. Położyłam dłonie na twarzy, aby zakryć łzy niestety nie udało mi się. Widziałam jak nie mnie patrzył. Przytulił mnie. Tego się kompletnie nie spodziewałam. Nie wiem czemu, ale ja odwzajemniłam uścisk, może dla tego że potrzebowałam teraz bliskości? Nie wiem.






Jest skończyłam ten rozdział! Mam nadzieję, że się podobał wyraźcie swoje opinie w komentarzu. Aha tak jak już wcześniej pisałam w wcześniejszej notce jeśli chcecie abym wam pisała kiedy bedzie rozdział to dawajcie mi np. swoje aski, FB, albo poczty, jeśli nie no to będziecie musieli sami sobie pilnować. :)
                  Czytasz = Komentujesz








15 komentarzy:

  1. Super rozdział :) Pisz dalej naprawdę Ci to wychodzi :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super czekam na nastepny biedna Alex :( pozdrowionka :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super Ekstra ! ♥ Pisz dalej i mów mi tu już kiedy następny rozdział tylko szybko ! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział super :D :) czekam na Next'a :D właśnie mogłabyś mi napisać na Ask'u o nowym rodziale? moja nazwa to: @martyszka609 :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział świetny. Podziwiam talent dziewczyno. Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Czo ten Harry *_* :D Życzę weny.
    W między czasie zapraszam do mnie:
    http://i-need-a-tough-lover.blogspot.com/
    Pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  7. BOSZ. To jest takie zajebiste, Sama się popłakałam. To mój askhttp://ask.fm/dzfczynka

    OdpowiedzUsuń
  8. Niesamowity rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. Awww...Boski.Czekam na next ;**

    OdpowiedzUsuń
  10. skjsjjvjao booooooski <3 ja chcę nexta! <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  11. możesz mi wysyłać na fb :) https://www.facebook.com/Klarysa.purchawka :) Świetne <3

    OdpowiedzUsuń