środa, 7 maja 2014

Rozdział 3

Nadal byliśmy w tej pozycji. Dopiero dotarło do mnie jak wielki błąd popełniłam odwzajemniając uścisk. Źle zrobiłam,nie powinnam, ale wszystko stało się pod wpływem emocji.
- Puść. - Powiedziałam w stronę Harr'ego wyrywając się z jego szczelnego uścisku. Spojrzał się na mnie nie wiem jakie znaczenie miał jego wzrok, ale penie nie dobre.
- Zawieść Cię gdzieś? - Nie chcę, aby mnie teraz gdzieś zawoził. Jego zielone tęczówki wypalały mi twarz. Chciałam unikać kontaktu wzrokowego, bo bałam się jego reakcji.
- Spójrz na mnie! - Usłyszałam wyraźną chrypę w jego głosie. Zaczyna się piekło którego się obawiałam. O co mu chodzi, przecież nic takiego nie zrobiłam.  Uniosłam twarz i z niechęcią spojrzałam na jego wściekły wzrok



- Nie chcę, abyś mnie gdzieś zawoził, chcę zostać sama poradzę sobie. - Wiem, że go zezłoszczę tymi słowami, ale nie miałam wyboru. Cofnęłam się o krok do tyłu dla bezpieczeństwa. Jego rysy twarzy znów zmieniły się na złe.
- Dobra rób co chcesz i jak chcesz nie obchodzi mnie to. Nara! - Ostatnie słowo prawie wykrzyczał, no tak przecież to Harry Styles. Odwrócił się i wsiadł do samochodu. Odjechał z piskiem opon. Nie wiem nawet o co się wkurzył z resztą On jest niebezpieczny i nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Alexa byłaby na mnie zła. Kocha mnie jak własną siostrę i nie pozwoliłaby, aby coś Mi stało. Właśnie teraz gdy mnie najbardziej potrzebuje, a ja muszę jej pomóc żyć na nowo. Wiem, że to nie będzie łatwe, ale chociaż spróbuję. Ruszyłam z miejsca i udałam się na mały murek, który rozciągał się wzdłuż chodnika koło szpitalu.

  

Chciałabym być teraz z Alex i Veronicą, ale wiem, że muszą sobie teraz poradzić same. To jest dla nich ciężki moment i muszą dać sobie radę obydwie. Wiem, że to nie będzie łatwe. Sama tęsknota potrafi zabić człowieka od środka. Świadomość, że nigdy już nie usłyszysz głosu tej osoby, jej śmiechu. Samo to, że nie zobaczysz radości w jej oczach, a to tylko dla tego że umarła i zostawiła na samych na tym świecie. teraz pozostały tylko wspomnienia, zdjęcia i video, ale to bardziej boli. Sama z resztą wiem jak to jest stracić jedną z najważniejszych osób w swoim życiu. 2 lata temu zmarła moja o rok starsza sistra. Miała chore nerki. Ta choroba spadła na Saly (sistra Jessicy) jak grom z jasnego nieba. Zniszczyła jej wszystko, marzenia, które niedługo by się spełniły. Saly od 2 tygodni leżała w szpitalu czekając  na operację. Z początku nie wyglądała na tak bardzo chorą niż była. Śmiała się, rozmawiałyśmy całkiem normalnie, wtedy żadna z nas by nie pomyślała, że jej czas już niedługo nadejdzie. Przychodziłam do niej co dzień i przynosiłam gazety z nowymi projektami ubrań. Mówiła mi jakie ma plany i jak tylko wyzdrowieje pierwsze co zrobi to uszyje suknię którą ma w głowie. Niestety nie zrobiła tego i nie spełniła swoich marzeń. Saly zajmowała się szyciem i projektowaniem ubrań. Jej dzieła były sprzedawane już w niektórych sklepach. Za miesiąc miała się spotkać ze znaną projektantką modową, która dałaby jej szansę na iście w świat sławy. Obie miałyśmy nadzieję, że uda jej się wyzdrowieć i osiągną to co chciała. Niestety z dnia na dzień jej stan się pogorszył. Pamiętam ten moment, gdy pierwszy raz od 3 ją zobaczyłam łzy same leciały po policzku. Wyglądała jak biały trup który oddycha. Lekarze zaczęli wątpić czy przeprowadzić operację czy nie. Saly nic nie mówiła, pisała tylko na kartce. Na drugi dzień stan się pogorszył na tak zły, że nie mogła otwierać oczu. Mijały dni, a jej stan się zdecydowanie poprawił, lekarze zaczynali mówić o jakimś cudzie, niestety niepotrzebnie. Przyszłam następnego dnia do szpitala z tego co wiem rodzice mieli tam na mnie czekać.Weszłam do sali niestety nie było w niej mojej siostry, poczułam jak z oczu leciał mi potop łez. Na jej miejscu leżała młoda dziewczyna. Wyszłam z sali i zaczęłam szukać rodziców. Znalazłam ich. Płakali. Nikt nie chciał mi nic powiedzieć, w moich w myślach układały się różne scenariusze. Przyszedł doktor i powiedział mi, że Saly zmarła. Mówił też, że chciała mi powiedzieć jakiś bardzo ważny sekret, niestety nie wytrzymała tak długo. Próbowali ją ratować niestety była już na tamtym świecie. Poczułam wtedy ogromny ból w środku, jakby coś mnie tam rozrywało. Płakałam jak nigdy. Uciekłam jak najszybciej z tego przeklętego miejsca. Przebiegając przez ulicę nie zobaczyłam samochodu i prawie pod niego wpadłam. Niestety wyhamował. Pamiętam, gdy byłam już w domu oglądałam nasze wspólne kasety z moich i jej urodzin. Rodzice zaczęli je kręcić od 2 roku życia do moich 17 a Saly 18 lat. Od śmierci mojej siostry nikt nie chciał tego dalej robić. Ostatni raz widziałam ją na pogrzebie. Jej ciało było białe. Policzki wklęsłe do środka. Była bardzo chuda z tego co lekarze mówili przez tą chorobę schudła 8 kilo. Było to widać. Jej jasne blond włosy były delikatnie ułożone na kremowej poduszce. Pogoda była paskudna cały czas padał deszcz. Z rodzicami pochowaliśmy jej ciało tu w Londynie. Zawsze chciała tu mieszać. Do dziś pamiętam ten ból jaki wtedy przeżyłam. 



- A to nadal boli w środku. - Powiedziałam sama do siebie. Muszę się uspokoić, żeby się nie rozpłakać. 


****
* 2 dni później, oczami  Jessicy *

Siedziałam właśnie w domu z kubkiem gorącej czekolady przykryta kocem i oglądałam jakąś denną komedię, która miała rozśmieszać do łez. Było tak wpół do 20. 4 godziny temu odbył się pogrzeb Josha. Nie chcę sobie przypominać sobie scen z pogrzebu. Było okropnie. Najgorsze minęło, może jakoś się ułoży teraz. Było podobnie jak na ceremonii Saly. (ceremonii czyli na pogrzebie nie chcę powtarzać parę razy tego samego słowa. Wybaczcie). Trzymałam zdjęcie mojej siostry w rękach. Była taka piękna, nie zasłużyła na śmierć. Cały czas brałam ją za ideał. Tak też było. 


Zdjęcie Saly, które Jess trzyma w dłoniach.


Z myślenia wyrwał mnie głos dzwonka roznoszący się po pomieszczeniu. Zerwałam się i udałam się w kierunku drzwi. Trochę mnie zdziwiło kto może dzwonić o tak późnej porze. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam w nich moją przyjaciółkę trzymającą coś w dłoniach. Zaskoczył mnie trochę jej widok. 
- Proszę to ciasto jest dla Ciebie. Ode mnie i od mojej mamy w podziękowaniu, że nas wspierałaś i pomagałaś nam. - No nie powiem zamurowało mnie. Dziewczyna podała mi cisto zapakowane w folię, ja zaprosiłam dziewczynę do salonu.
- Proszę Cię nie musiałyście Ja chciałam wam pomóc. - Dziewczyna usiadła na kanapie i lekko się do mnie uśmiechnęła. Odłożyłam prezent otrzymany od Alex i jej mamy.
- Aha Jess chciałam Cię przeprosić, że cię wystawiłam wtedy na imprezie. Mam nadzieję, że nic Ci się nie stało. - Na myśl o tamtej nocy z twarzy znikł mi uśmiech. Nie chciałam wracać myślami to tamtego momentu. 
- Ej? Stało się coś? - Dziewczyna wstała z miejsca a w odpowiedzi usłyszała krótkie ''nie''. Bałam się, że jak podejdzie bliżej zobaczy na mojej szyi zadrapania. 
- Wiem, że coś się stało. Masz małe blizny na szyi. Mów. - Mogłam się domyślić, że to zobaczy. Wiem, że będę musiała jej wszystko powiedzieć.
- Ja, ja zostałam zgwałcona. - Powiedziałam lekko słyszalnym głosem. Mając nadzieję, że mnie nie usłyszy.
Opowiedziałam jej wszystko jak do tego doszło. Była na mnie wściekła, że to Harry mnie tutaj przywiózł że rozmawiałam z nim koło szpitala. Naszą rozmowę przerwał dźwięk mojego przychodzącego sms-a. Wzięłam moje urządzenie leżące na półce i odblokowałam ekran. Nie wiem od kogo był ten sms, gdyż na wyświetlaczu pisało ''zastrzeżony'' otworzyłam wiadomość i zaczęłam czytać jej zawartość.

result-thumb
PM po angielsku znaczy po południu, wieczorem.
AM znaczy rano. W angielskim nie ma np. godz.
18:20 jest 06;20 PM


Co!? Od 2 dni się do mnie nie odzywał w sumie nie zdziwiło mnie to, a teraz pisze mi sms jakby nigdy nic. To całkiem w jego typie. Ludzie mieli rację, że On nie ma uczuć.
- Jessica to Harry? - Usłyszałam Alex. Nie mogę jej przecież powiedzieć prawdy.
- Nie to nie On. Dzisiaj cały dzień wysyłają mi jakieś gry i reklamy na telefon. Trochę mnie to męczy. - Taaa nie ma to jak kłamać przyjaciółkę. Spojrzałam się nerwowo na dziewczynę kierująca się w stronę drzwi wyjściowych. 
- No nie wiem, ale ufam Ci i mam nadzieję, że mnie nie kłamiesz. Teraz muszę już iść. Pa - Dziewczyna wyszła zamykając drzwi. Trochę mi ulżyło, ale nie czułam się dobrze okłamują Alex. 
Była 20:00. Super mam 20 minut. Wbiegłam po schodach na górę i wzięłam najszybszy na ziemi prysznic. Wysuszyłam ciało i wybrałam ten zestaw (bez torby). Uważałam go za najlepszy jaki mogłam teraz wybrać. W sumie nie obchodzi mnie to czy Harr'emu będzie się podobał, czy też nie. 



Zeszłam na dół i jak zawsze schowałam telefon do przedniej kieszeni spodni. Wyszłam z domu i zamknęłam drzwi i ruszyłam w miejsce, które wskazał mi Harry. Sama nie wiem po co tam idę, przecież mogłabym go najzwyczajniej w świecie olać. Nie napisał nawet po co, ani dokładnie gdzie tylko ulicę i nic więcej. Po 20 minutach znalazłam ulicę którą szukałam. 
Nikogo tutaj nie było. Zaczęłam się nerwowo rozglądać. Dopiero po chwili dostrzegłam, że dalej wzdłuż ulicy znajduje się ogrom ludzi. Nie wiem o co tu chodzi. Podeszłam bliżej przepychając się przez tłum. Na ulicy ścigały się samochody nie zwykłe tylko sportowe. 



Teraz wiem po co Harry mnie tutaj ściągnął. Nie chcę brać w tym udziału. Miałam nadzieję, że to są jednak kłamstwa. Wycofałam się i wyszłam z tłumu. To nie jest człowiek dla mnie. Nie powinnam w ogóle tutaj przychodzić. Niech robi co chce ja nie będę się plątać w życie, ale w zamian oczekuję tego samego. W sumie sama na siebie powinnam być zła. Wiele osób mówiło mi, żebym na nich uważała, ale ja oczywiście sama musiałam się w coś wplątać. Nikt mnie do niczego nie zmuszał. Byłam strasznie zła na siebie i szłam gdzie popadnie a teraz nie wiem gdzie jestem. Daleko nie poszłam bo było słychać krzyki kibicujących ludzi. Coś a raczej Ktoś przerwał mi moje myślenie. Wiedziałam, że to właśnie Harry mnie trzyma za nadgarstek. A ja się odwróciłam.  



- Puść mnie! Nie chcę mieć z tobą nic do czynienia! - Krzyknęłam w stronę chłopaka i próbowałam się mu wyrwać, ale on pociągnął mnie w stronę swojego czarno-żółtego samochodu. No tak mogłam się domyśleć, że to On jechał tym samochodem. Postawił mnie przed maską swojego sportowego BMW.
- Teraz Kochanie i tak będziesz miała ze mną 'coś' do czynienie czy tego chcesz, czy nie. - Mówiąc to był tak bardzo pewny siebie. 
- Co!? Po pierwsze nie mów do mnie KOCHANIE! A po drugie nie będę miała z tobą NIC do czynienia!  C.Z.Y   T.Y    T.E.G.O.  CHCESZ   C.Z.Y.    N.I.E! - Ostatnie słowa podkreśliłam tak bardzo jak tylko mogłam, aby do tarło wreszcie to do niego.
- Jesteś słodka jak się denerwujesz. - W jego głosie usłyszałam bardzo wyraźną chrypkę. Był z siebie zadowolony. Zaczął się do mnie zbliżać. Zrobiłam krok do tyłu, ale napotkałam przeszkodę. Zrobił to specjalnie, zaplanował to sobie, że jeśli ustawi mnie przed maską samochodu nie będę miała jak się wydostać. Jego twarz zbliżyła się do mojej. Niestety ja nie miałam się jak cofnąć. Prawie, że usiadłam na masce. Nasze twarze dzieliło zaledwie tylko kilka milimetrów. Chciał mnie pocałować, ale odwróciłam głowę na bok. Jako jego reakcję usłyszałam cichy śmiech.
- Wiesz jesteś bardzo uparta, ale za to pociągająca. Wsiadaj. - Chłopak wepchną mnie prawie do samochodu, a sam go okrążył i zajął miejsce kierowcy. Zamkną drzwi z mojej strony tak, abym nie mogła wysiąść.
- Wypuść mnie. Gdzie chcesz mnie zawieść!? - Odwróciłam się w stronę chłopaka, który właśnie odjeżdżał z miejsca. 
- Mówił Ci ktoś dzisiaj, że ładnie wyglądasz? - Na twarzy Harr'ego zawitał pewny siebie uśmiech. 
- Nie, nikt nie mówił. Słaby tekst, wysiliłbyś się. Masz mi powiedzieć gdzie mnie zawozisz. - Skrzywiłam się trochę nie otrzymując do chłopaka odpowiedzi. Nie chciał mówić to nie. Ja go na litość brać nie będę. Niech na to nie liczy. Mijaliśmy oświecone budynki, kluby i inne rzeczy otwarte o tej porze. Mój wzrok był wbity w punkt bardzo daleki za szybą. Co chwilę czułam na sobie wzrok Harr'ego, który od czasu do czasu oblizywał usta. Było to dla mnie trochę krępujące, ale nie chciałam się do Niego odzywać. Całą drogę jechaliśmy w ciszy. Dla mnie krępującej i ciężkiej ciszy, ale dla Harr'ego taka pewnie nie była.
Samochód się zatrzymał. Byliśmy na czyjejś ogromnej posiadłości. Dom był wielki . Mogę się domyśleć pewnie, że to dom Harr'ego. Tylko po co mu, aż taki wielki. No tak co noc inna panienka to musi jakoś zachęcić. Chłopak wysiadł z samochodu, chciał otworzyć mi drzwi, ale dla jego nieszczęścia ja go wyprzedziłam i sama wysiadłam z samochodu. Widziałam na jego twarzy lekką złość.
- Po co mnie tu przywiozłeś? - Powiedziałam do Lokowatego chłopaka kierując się w stronę drzwi domu.
- Zobaczysz. - Znów się uśmiechną i oparł się o maskę samochodu. Oparłam się o ścianę czekając na jakąkolwiek reakcję. 
- Może byś tak otworzył te cholerne drzwi!? - Moja cierpliwość się kończyła. 
- Nie ładnie tak przeklinać. Chcesz wejść to sobie weź kluczyki. - Chłopak podniósł się z maski i pokazał swój równy rządek zębów.
- To mi je daj. - Ruszyłam z miejsca i podeszłam do chłopaka wyciągając do niego rękę. 
- Nie dam Ci ich. Sama je sobie weź. Są w tylnej kieszeni spodni. Nie krępuj się. Nie no, On jest nie normalny. Nie mam zamiaru stać tutaj całą noc. Zbliżyłam się do niego. Włożyłam rękę do jego tylniej kieszeni. Na mojej twarzy pojawił się grymas. W myślach modliłam się, aby kluczyki były w tej kieszeni. Poczułam jak Harr'ego przeszedł dreszcz na mój dotyk. Trochę mnie to zdziwiło, ale po chwili znalazłam to czego szukałam. Wzięłam je do ręki i znów poszłam w stronę drzwi.
- Masz nieziemski dotyk. - Usłyszałam za sobą. Udałam, ze tego w ogóle nie słyszę. Otworzyłam drzwi. Moim oczom ukazał się piękny dom. W środku był jeszcze ładniejszy niż na zewnątrz. Nie dało się opisać tego piękna.
- Podoba się? - Usłyszałam głos chłopaka zamykającego drzwi na klucz.
- Bardzo. - Zdjęłam buty i jeszcze raz rozejrzałam się po domu.
- Wiedziałem. Chcesz coś do jedzenia? Tam jest kuchnia. - Wskazał palcem w prawą stronę.
- Nie dziękuję. Chcę iść na górę spać. - Odwróciłam się na pięcie do Harr'ego. 
- Choć zaprowadzę Cię. - Ruszył na górę schodami, a ja szłam z nim. Poszliśmy do sypialni która znajdowała się po lewo. Tak samo sypialnia jak i inne pomieszczenia była ogromna. 
- Harry? - Powiedziałam niepewnie, a chłopak się odwrócił.
- Nie mam w co się przebrać.
- Dla mnie to możesz chodzić bez niczego. - Uśmiechną się. Podniosłam ironicznie jedną brew. Hazz podszedł do szafki i zaczął czegoś szukać. Po chwili wstał i podał mi swoją czarną koszulkę.
- Utopię się w niej. - Uśmiechnęłam się, wzielam
wzięłam koszule i udałam się do łazienki,kktóra znajdowała się w pokoju. Zamknęłam drzwi i zaczęłam zdejmować z siebie ubrania. Nie widzę sensu, aby się 
myć, gdyż zrobiłam to wcześniej. Nie zdejęłam mojej dolnej części bielizny. Przemyłam twarz i wyszłam z łazienki. O dziwo zajęło mi to 15 minut. Na łóżku zobaczyłam Harr'ego. Trochę mnie to zdziwiło nie myślałam, że będzie tu czekał. 
- Seksownie wyglądasz. - Chłopak zmierzył mnie od dołu do góry wzrokiem i podszedł do mnie. Objął mnie w pasie i zaczął całować mnie po szyi. 
- Harry to nie jest najlepszy pomysł. - Powiedziałam próbując odsunąć do siebie chłopaka. Niestety nie przestawał. 
- Jess proszę pozwól mi. - Usłyszałam chrypę w jego głosie co nie było nowością.
- Wyglądasz cudownie. Te nogi i to ciało. - westchnęłam na jego słowa nic nie mówiąc. Przyciągnął mnie bliżej siebie, poczułam jego męskość na co się wzdrygnęłam. Chłopak skończył całować mnie po szyi. Zbliżył swoja twarz do mojej i złożył na moich ustach pocałunek. Nie odwzajemniłam go. Położyłam swoje ręce na jego klatce piersiowej, aby trzymać nas w bezpiecznej odległości, ale dla Harr'ego nawet to nie było przeszkodą. Znów zaczął mnie całować. Nie reagowałam. Nie robiłam nic. Chłopak jeszcze raz mnie pocałował, ale tym razem odwzajemniłam pocałunek.



Nie wiemm czemu może chciałam dać mu szansę? Harry poniósł mnie i położył na łóżku. 
- Ja nie chcę. - Powiedziałam cicho, aby mnie nie usłyszał. Niestety tak się nie stało.
- Proszę sprubójmy chociaż. - Usiadł na mnie rozkrokiem nachylając się nade mną.
- Ale ja wiem, że się nie uda...






CZYTASZ = KOMENTUJESZ!!
(przepraszam za błędy, proszę zostawcie po sobie komenarz)



19 komentarzy:

  1. Super *u* Najlepszy z najlepszych <3 ♥ Kiedy następny ?! Tylko szybko :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeej cudowny!! <3 proszę cię dodaj coś szybko :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super *.* Kiedy nastepny ?

    OdpowiedzUsuń
  4. Heeej!!!! Świetny baaardzo mi sie podoba. Mam jednak pytankoo :) jak zrobiłaś tego smsa? Napisałas ZASTRZEZONY a poznien jego tresc. Chce wiedziec tylko jak to zrobic +czekam na next'a :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo fajne :) podoba mi się ze dodajesz do rozdziialow duzo zdjec :) mozesz mnie informowac masz moje fb bo skomentowalas moj post :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowity rozdział!
    To opowiadanie jest cudowny, zajebiste i po prostu sdcfvgnhgfds *.*
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział :)
    W wolnej chwili zapraszam do siebie:
    http://you-belong-with--me.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. No cześć ;**
    Matko kocham to opowiadanie.Dlaczego one jest takie zaje***te!?
    Nie mogę doczekać nie next.Zapraszam do siebie:niktnigdyniedostaniemegoserca.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja chce szybko next, prosze!!!
    Boski *.* <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo mi się podoba. Tylko taka uwaga unikaj powtórzeń : ) A tak to jest wspaniale.
    Zapraszam też do mnie na drugiego bloga i do komentowania : http://you-are-fire-starting-in-my-heart.blogspot.com/2014/05/rozdzia-4.html

    OdpowiedzUsuń
  10. O BOŻE!!! To...to jest zajebiste czekam na next!! OMG szybko dajesz następny
    ~ Horanowa ;**

    OdpowiedzUsuń
  11. Zajebiste czekam na next -Stylesowa ♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  12. super strasznie mi się podoba ;) czekam na kolejne rozdziały <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Czekam na next!!! *.* *.* swietnee

    OdpowiedzUsuń
  14. Super ;* Zapraszam do mnie :)) http://thedarkness-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetne *.* kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  16. Genialne <3 happy#one#february

    OdpowiedzUsuń